Markiz De Sade - Filozofia W Buduarze,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Donatien Alphonse François de Sade
FILOZOFIA W BUDUARZE
DIALOG PIERWSZY
(MADAME DE SAINT-ANCE, KAWALER DEMIRVEL)
MADAME DE SAINT-ANGE
Dzień dobry, bracie. I cóż tam z panem Dolmance?
KAWALER
Przyjdzie punktualnie o czwartej. Jak widzisz, będziemy mieli dość czasu na
igraszki - jadamy dopiero o siódmej.
MADAME DE SAINT-ANGE
Muszę ci wyznać, braciszku, że odczuwam odrobinę wyrzutów sumienia z
powodu bezwstydnych planów na dzisiejsze popołudnie. Ilekroć postanawiam
prowadzić się cnotliwie, zaraz moja przeklęta wyobraźni podnosi bunt,
popychając do jeszcze większej rozwiązłości. Zaiste zbytnio mi pobłażasz,
pomagając we wszystkim, co może posłużyć memu zepsuciu. W dwudziestej
szóstej wiośnie życia mogłabym jak inne oddawać się dewocji. A kimże jestem?
Wielką rozpustnicą! ... Nie domyślasz się nawet, jak zuchwałe projekty powstają
mi w głowie! Niegdyś sądziłam, że moje żądze zawsze dotyczyć będą wyłącznie
kobiet. Naiwne urojenia! Namiętności, którym chciałam dać odpór, powróciły do
mnie z tym większą siłą i zrozumiałam, że gdy jest się stworzoną do rozpusty, na
nic zda się nakładanie hamulców: gwałtowne żądze i tak rychło je zerwą.
Teraz czerpię z życia obiema garściami i nie odmawiam sobie niczego.
Przyznasz jednak, że mój ostatni kaprys jest szczególny: pragnę tego oryginała
Dolmancego, któremu, jak mówiłeś, nigdy nie przyszłoby na myśl zajmować się
niewiastami. Ten ortodoksyjny sodomita i fanatyk rodu męskiego gotów jest
zabrać się za kobietę jedynie wtedy, jeśli zgodzi się ona powierzyć mu wdzięki, z
których zwykł korzystać u chłopców.
Chcę być dzisiaj Ganimedem tego nowego Jupitera. Dotychczas, jak wiesz,
oddawałam się sodomii jedynie z tobą oraz kilkorgiem wynajętych ludzi.
Tym razem skłania mnie do tego nie czułość ani kaprys, lecz rozumny
namysł. Wierzę, że uda mi się nareszcie poznać sekret, dzięki któremu upodobanie
to zyskuje nad mężczyznami tak silną władzę.
Opisz mi, proszę, twego przyjaciela, wszak wiesz, że widziałam go zaledwie
przez chwilÄ™.
KAWALER
Dolmance skończy wkrótce trzydzieści sześć lat, jest mężczyzną postawnym,
bardzo pięknej postaci, o oczach niezwykle żywych i bystrych, zarazem jednak w
jego rysach kryje siÄ™ coÅ› bardzo niebezpiecznego.
 Ma najpiękniejsze w świecie zęby, a delikatną figurą przypomina nieco
kobietę. Jest doskonale elegancki, posiada czarujący głos, a przede wszystkim
umysł filozofa.
MADAME DE SAINT-ANGE
Spodziewam się, że nie wierzy w Boga?
KAWALER
Cóż znowu! Toż to słynny ateusz, człowiek absolutnie niemoralny... zepsuty
do szczętu! Jest bez wątpienia najbardziej niebezpiecznym i zbrodniczym
osobnikiem, jakiego kiedykolwiek wydała Natura.
MADAME DE SAINT-ANGE
Ach, jakież to podniecające! Czuję, że za chwilę oszaleję dla tego człowieka!
Powiedz mi, proszÄ™, o jego upodobaniach.
KAWALER
SÄ… ci wiadome. Rozkosze Sodomy tak biernej, jak czynnej postaci ma
niezmiennie w wielkiej cenie. Interesują go wyłącznie mężczyźni, jeśli jednak
przystaje niekiedy na kobietę, to jedynie pod warunkiem, że zgodzi się ona zagrać
przed nim rolę chłopca. Mówiłem z nim o twoich zamiarach. Przystał na nie, lecz
zastrzegł sobie pewne warunki.
Uprzedzam, siostrzyczko, że odmówi ci całkiem otwarcie, jeżeli będziesz
starała się go skłonić do innych rzeczy. "Przystaję, lecz z wieloma zastrzeżeniami
- powiedział - rzadko zdarza mi się plamić podobnymi wybrykami".
MADAME DE SAINT-ANGE
"Plamić się!... zastrzeżenia! ..." - ubóstwiam język tych cudownych ludzi. My,
kobiety, mamy również odpowiednie słowa na wyrażenie głębokiej grozy, jaką
przejmują nas wszystkie, nie trzymające się naszego obrządku. Ach, powiedz, mój
drogi, czy cię posiadł? Z twymi dwudziestoma latami można chyba zniewolić
kogoÅ› takiego?
KAWALER
Nie będę taił przed tobą naszych ekstrawagancji, jesteś bowiem zbyt mądra,
by je ganić. Wiesz, że w istocie lubię kobiety. Odmiennym gustom oddaję się
tylko wtedy, gdy nastaje ktoś tak miły, jak on.
Wszystkiego w życiu próbowałem i daleki jestem od głupiej buty, która
różnym młodym chłystkom nakazuje sądzić, iż na podobne propozycje odpowiada
się laską. Czyż człowiek jest panem swoich gustów? Można oczywiście ubolewać,
że tacy jak Dolmance cieszą się w życiu jedną tylko przyjemnością, lecz nie wolno
im z tego powodu urągać. Zostali skrzywdzeni przez Naturę. Nie są winni, że
przyszli na świat z innymi skłonnościami, tak jak nie ma się wpływu na to, czy
rodzi się koślawym czy prostym. Zresztą, czy mężczyzna, który pragnie wyznać
swą namiętność, będzie mówić rzeczy przykre?
Wręcz przeciwnie: prawić będzie komplementy. Dlaczego więc odpowiadać
na to obelgami? Tak czyniÄ… tylko durnie.
Człowiek rozumny zawsze umie się wymówić.
Niestety, świat pełen jest głupców, którzy takie wyznania mają za zniewagę.
Zepsuci przez kobiety, zawsze zazdrosne o wszystko, co wydaje się godzić w ich
prawa, wyobrażają sobie, iż są Don Kichotami i rozprawiają się brutalnie z
każdym odstępstwem.
MADAME DE SAINT-ANGE
Ach, ucałuj mnie! Nie byłbyś moim bratem, gdybyś sądził inaczej. A teraz
opowiedz mi coś bliższego o Dolmancem i igraszkach, jakim się wspólnie
oddawaliście.
KAWALER
Dowiedziawszy się od jednego z mych przyjaciół o okazałym przymiocie,
którym, jak ci wiadomo, się szczycę, Dolmance skłonił markiza de V..., by
zaprosił mnie na wieczerzę. Kiedyśmy już wstali od stołu, oznajmiono, iż
przyszedł czas popisać się tym, co posiadam. Zrazu jedynym powodem tej
prezentacji zdawała się być ciekawość gościa, lecz kształtne pośladki, które
ujrzałem naraz przed sobą, wyraźnie żądające mego zainteresowania, odsłoniły mi
prawdziwy cel pokazu.
Uprzedziłem Dolmancego o trudnościach związanych z tym
przedsięwzięciem, lecz ten nie przeląkł się wcale. "Nawykłem do takich taranów -
rzekł - i nie panu przypada zaszczyt najgroźniejszego spośród tych, którzy
szturmowali tÄ™ bramÄ™".
Tymczasem markiz zachęcał nas, już to obłapiając, już to pieszcząc każdy
kolejny szczegół, któryśmy wyjmowali na światło dzienne.
Nareszcie stanąłem w całej okazałości... Zanim wszedłem, chciałem
przygotować sobie drogę... "Nie waż się tego czynić - rzekł na to markiz -
odebrałbyś memu przyjacielowi połowę przyjemności, jakiej od ciebie oczekuje:
on chce, byś go rozłupał, tylko to go może naprawdę zaspokoić".
Na ślepo pogrążyłem się w odmęcie. I sądzisz, siostro, że miałem z tym wiele
kłopotu? Gdzież tam! Mój ogromny członek zniknął cały w otworze i, nim się
spostrzegłem, spoczął na dnie jego wnętrzności.
Tymczasem szelma jakby nic nie poczuł! Muszę wyznać, że nie żałowałem
mu niczego. Niezwykła rozkosz, w jakiej znajdował upodobanie, pieszczoty,
mchy, cudowne wyrażenia - wszystko to w krótkim czasie mnie samego uczyniło
szczęśliwym.
Zaledwie wyszedłem, Dolmance zarumieniony niczym bachantka zwrócił się
do mnie z tymi słowy:
"Czy widzisz, do jakiego stanu mnie przywiodłeś, Kawalerze?", po czym
pokazał mi suchą, lecz ożywioną różdżkę sporej długości, mierzącą jakieś sześć
cali w obwodzie.
"Błagam, zechciej, mój miły, być mi niewiastą, abym mógł powiedzieć, że
zaznałem w twych objęciach wszystkich rozkoszy tego cennego upodobania, które
dzierży nade mną tak wielką władzę". Poszło mu ze mną równie łatwo. Obnażył
się również markiz - ten poprosił, bym zechciał użyczyć mu także nieco mej
męskości. Obszedłem się z nim podobnie jak niedawno z Dolmancem, który
zwracając mi stokrotnie te same doznania, jakich dostarczałem markizowi,
wkrótce napełnił mnie owym kosztownym płynem, którym ja, niemal
równocześnie, ucieszyłem markiza de V...
MADAME DE SAINT-ANGE
Musiałeś doznawać przy tym niezwykłej rozkoszy - słyszałam, że to
cudownie być tym w środku?
KAWALER
Z pewnością, aniele, to wspaniałe miejsce, lecz cokolwiek by mówić,
wszystko to są dziwactwa. Nigdy nie będę przedkładał ich nad niewiasty.
MADAME DE SAINT-ANGE
W nagrodę za twą szczerość, podaruję ci dzisiaj, mój miły, dziewicę
piękniejszą od anioła.
KAWALER
Jak to... przy panu Dolmance?!... Zamierzasz sprowadzić dziewczynę?!
MADAME DE SAINT-ANGE
Idzie o edukację. To dziewczę poznałam ubiegłej jesieni na pewnej
klasztornej pensji, gdyśmy bawili z mężem u wód. Tam nie mogłyśmy sobie na
nic pozwolić - zbyt wiele oczu na nas patrzyło, lecz przyrzekłyśmy sobie spotkać
się, kiedy tylko to będzie możliwe. W tym celu poznałam jej rodziców. Jej ojciec
okazał się libertynem... mam go w ręku.
Moja ślicznotka nareszcie przybywa - czekam jej każdej chwili. Mamy
spędzić razem dwa dni... dwa wspaniałe dni! Wykorzystam je na nauczanie tej
młodej osoby - Dolmance i ja umieścimy w jej ślicznej główce najbardziej
wyuzdane zasady libertynizmu, nakarmimy naszą filozofią i rozbudzimy żądze,
aby zaś odpowiednio unaocznić treść rozpraw, przeznaczyłam dla ciebie, bracie,
zebranie żniwa z mirtów Cytery, dla Dolmancego zaś pozostawiłam róże Sodomy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  •