Marchand 06. Wilde Lori - Pikantny deser, Henrieta 3, Hotel Marchand

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wilde Lori
PIKANTNY DESER
Mój najdro
Ň
szy Remy!
Wiem, jak
Ģ
rado
Ļę
sprawiłaby Ci wiadomo
Ļę
,
Ň
e nasza najmłodsza córeczka pracuje
w
kuchni
Twojej restauracji. Byłby
Ļ
z niej dumny. Melanie wnosi do niej twórczy temperament
i
pomysłowo
Ļę
, doskonale uzupełniaj
Ģ
c rozwag
ħ
i
poczucie odpowiedzialno
Ļ
ci naszego nowego,
utalentowanego szefa Roberta LeSoeura. Melanie sama nie zdaje sobie sprawy, i
Ň
dzi
ħ
ki temu
poł
Ģ
czeniu hotelowa restauracja odzyskuje t
ħ
trudn
Ģ
do uchwycenia iskr
ħ
Ň
ycia, której zabrakło
po Twoim odej
Ļ
ciu. Mi
ħ
dzy Melanie
i
Robertem nieustannie wybuchaj
Ģ
gor
Ģ
ce spory, które, jak
podejrzewam, mog
Ģ
by
ę
zal
ĢŇ
kiem całkiem innych, równie gor
Ģ
cych nami
ħ
tno
Ļ
ci. Tak
Ģ
w
ka
Ň
dym razie mam nadziej
ħ
. Na pewno by
Ļ
si
ħ
ze mn
Ģ
zgodził.
Nasza sytuacja finansowa jest nadal bardzo trudna, ale zamiast popada
ę
w
przygn
ħ
bienie,
staram si
ħ
cieszy
ę
tym, co
w
naszym
Ň
yciu dobre
i
pi
ħ
kne. Bardzo liczymy na tegoroczny
karnawał, który mo
Ň
e nareszcie postawi
ę
hotel na nogi, cho
ę
zdarzaj
Ģ
ce si
ħ
raz po raz
niefortunne przypadki sprawiaj
Ģ
wra
Ň
enie, jakby tajemne siły sprzysi
ħ
gły si
ħ
przeciwko nam.
Byłoby mi l
Ň
ej, gdybym mogła o tym wszystkim porozmawia
ę
z Tob
Ģ
, bo bardzo mi Ci
ħ
brakuje,
wi
ħ
c przynajmniej
w
ten sposób wyobra
Ň
am sobie,
Ň
e jeste
Ļ
przy mnie.
Twoja zawsze kochaj
Ģ
ca Anne
ROZDZIAŁ PIERWSZY
W kuchni istotnie panował upał, lecz Melanie Marchand, wiceszefowa kuchni hotelowej
restauracji Chez Remy, gotowała si
ħ
w
Ļ
rodku z całkiem innego powodu.
Na tylnym palenisku dusiło si
ħ
powoli gumbo - g
ħ
sta zupa z ketmii z dodatkiem owoców morza.
W powietrzu unosiły si
ħ
zmieszane zapachy słodkiej papryki, bazylii, czosnku i cebuli. W
piekarniku dopiekały si
ħ
kartofle, a w piecu zaczynały si
ħ
złoci
ę
francuskie bagiety. Był
pocz
Ģ
tek karnawału, tote
Ň
restauracyjna kuchnia pracowała pełn
Ģ
par
Ģ
.
Podwieszony pod sufitem wiatrak ledwo działał - łopatki obracały si
ħ
leniwie, a w ko
ı
cu
znieruchomiały. Do spoconej szyi Melanie kleiły si
ħ
niesforne kosmyki zwi
Ģ
zanych w ko
ı
ski
ogon włosów. Próbuj
Ģ
c bezskutecznie opanowa
ę
irytacj
ħ
, przyło
Ň
yła dło
ı
do wilgotnego czoła.
Przestudiowawszy przed chwil
Ģ
wywieszone na tablicy przez głównego szefa Roberta LeSoeura
menu dnia, stwierdziła,
Ň
e oryginalne danie jej pomysłu, które dopisała wczoraj wieczorem,
zostało grubym czerwonym mazakiem wykre
Ļ
lone ..
Ze zło
Ļ
ci zacisn
ħ
ła z
ħ
by.
Szef wykre
Ļ
lił jej now
Ģ
specjalno
Ļę
z karty bez słowa wyja
Ļ
nienia! Czuła si
ħ
upokorzona i
niedoceniona. Te same uczucia towarzyszyły jej od najwcze
Ļ
niejszego dzieci
ı
stwa. Jej naj
starsza siostra Charlotte odznaczała si
ħ
rozs
Ģ
dkiem. Renee wyró
Ň
niała si
ħ
urod
Ģ
, Sylvie znana
była z poczucia humoru, natomiast Melanie była po prostu ich mał
Ģ
siostrzyczk
Ģ
.
Jedyne, czym mogła si
ħ
pochwali
ę
, to były jej kucharskie talenty. Wyprostowała si
ħ
i
zdecydowanym krokiem podeszła do wielkiej lodówki, sk
Ģ
d z wielkim trudem wydobyła
wa
ŇĢ
cego ponad pi
ħ
tna
Ļ
cie kilo indyka.
Przygotuje wymy
Ļ
lone przez siebie danie, czy to si
ħ
Robertowi podoba, czy nie. Niech spróbuje
wyrzuci
ę
j
Ģ
z pracy. W ko
ı
cu czterogwiazdkowy, poło
Ň
ony w zabytkowej cz
ħĻ
ci Dzielnicy
Francuskiej Hotel Marchand, w którego kuchni pracuj
Ģ
, jest własno
Ļ
ci
Ģ
jej rodziny.
Nie zwa
Ň
aj
Ģ
c na zdumione spojrzenia pozostałych pracowników kuchni, zataszczyła ogromnego
ptaka . na kuchenny blat, wypatroszyła go i natarła
Ļ
wie
ŇĢ
oliw
Ģ
·
Cały personel obserwował z ciekawo
Ļ
ci
Ģ
jej poczynania. Wszyscy zauwa
Ň
yli wykre
Ļ
lon
Ģ
z karty
da
ı
potraw
ħ
i oczekiwali dalszego ci
Ģ
gu jawnego buntu Melanie. Nikt jednak nie
Ļ
miał si
ħ
odezwa
ę
. Tylko Jean-Paul Beaudreau, który pracował u Marchandów od wielu lat i znał Melanie
od dziecka, mrukn
Ģ
ł co
Ļ
pod nosem na temat seksownych kobiet o awanturniczym usposobieniu.
W cale nie była awanturnic
Ģ
. Domagała si
ħ
tylko uznania. Jedno z dwojga - albo LeSoeur robi jej
celowo na zło
Ļę
, albo jest
Ļ
lepy i nie potrafi doceni
ę
jej talentów. D
Ņ
wign
Ģ
wszy pot
ħŇ
nego,
gotowego do pieczenia indyka, ruszyła z nim w kierunku piekarnika.
- Jest za du
Ň
y, nie zmie
Ļ
ci si
ħ
- usłyszała tu
Ň
za sob
Ģ
głos Roberta i jednocze
Ļ
nie poczuła, jak
jego chłodny oddech pie
Ļ
ci jej rozgrzan
Ģ
szyj
ħ
.
Zrobiło si
ħ
jej jeszcze gor
ħ
cej, lecz postanowiła nie zwa
Ň
a
ę
na niewczesn
Ģ
reakcj
ħ
własnych
zmysłów na zbyt blisk
Ģ
obecno
Ļę
chodz
Ģ
cego uosobienia m
ħ
skiego seksu, i spróbowała umie
Ļ
ci
ę
indyka w piecu.
- Nie słyszała
Ļ
, co powiedziałem?
Siłuj
Ģ
cej si
ħ
z ogromnym ptakiem Melanie stru
Ň
ki potu spływały za dekolt. Nadal jednak nie
zamierzała si
ħ
podda
ę
. W swym zapami
ħ
taniu przypominała jedn
Ģ
ze złych sióstr Kopciuszka,
usiłuj
Ģ
c
Ģ
wcisn
Ģę
szklany pantofelek na sw
Ģ
wielk
Ģ
tłust
Ģ
stop
ħ
.
Nie dam za wygran
Ģ
, my
Ļ
lała. Musi si
ħ
zmie
Ļ
ci
ę
.
Nie poddam si
ħ
.
- Skoro ju
Ň
si
ħ
uparła
Ļ
, to pozwól przynajmniej,
Ň
ebym ci pomógł, zanim zrobisz sobie krzywd
ħ
-
poprosił Robert, podchodz
Ģ
c jeszcze bli
Ň
ej.
O nie, nie dam si
ħ
nabra
ę
. Nie chodzi mu o to,
Ň
eby mi pomóc, tylko chce pokaza
ę
, kto jest gór
Ģ
.
Dowie
Ļę
, kto tutaj rz
Ģ
dzi. Powinien zosta
ę
kapralem w wojsku i wykrzykiwa
ę
rozkazy, którym
wszyscy musz
Ģ
si
ħ
podporz
Ģ
dkowa
ę
.
Melanie zacisn
ħ
ła z
ħ
by. Niedoczekanie, nie b
ħ
dzie jej terroryzował.
- Odpieprz si
ħ
- burkn
ħ
ła przez rami
ħ
. Tymczasem stoj
Ģ
cy za jej plecami Robert opasał Melanie
silnymi ramionami i uchwycił
Ļ
liskiego ptaka, którego bezskutecznie próbowała wsadzi
ę
do pie-
ca. Melanie zabrakło nagle tchu:
Czuj
Ģ
c dotyk jego ciała, u
Ļ
wiadomiła sobie, jak bardzo j
Ģ
ten dotyk podnieca. Zło
Ļ
ciło j
Ģ
to. I
przera
Ň
ało.
Podczas tych wspólnych zmaga
ı
z opornym ptakiem przyspieszony oddech Roberta muskał
szyj
ħ
Melanie, jego tors opierał si
ħ
o jej plecy, ramiona obejmowały jej ciało.
- Daj spokój, nic z tego nie b
ħ
dzie - odezwał si
ħ
Robert po paru minutach bezskuteoznych
wysiłków.
- Nie b
Ģ
d
Ņ
takim pesymist
Ģ
! Spróbuj go wkr
ħ
ci
ę
.
Jednak
Ň
e ani wkr
ħ
canie, ani wciskanie na sił
ħ
na nic si
ħ
nie zdało.
- Mówiłem,
Ň
e si
ħ
nie zmie
Ļ
ci.
- Zarozumialec!
- Za nic nie przyznasz,
Ň
e to ja miałem racj
ħ
, a ty si
ħ
myliła
Ļ
?
W głosie Roberta brzmiało rozbawienie. Na
Ļ
miewa si
ħ
z niej?
Pod białym kucharskim kitlem Robert nosił czarny obcisły T -shirt, czarne d
Ň
insy i czarne
wysokie buty. Chyba z krokodylej skóry. Albo ze skóry aligatora. W ka
Ň
dym razie bardzo
kosztowne. To oburzaj
Ģ
ce,
Ň
e mo
Ň
e sobie pozwoli
ę
na kupno lepszych butów ni
Ň
ona. Ile
wła
Ļ
ciwie matka mu płaci?
Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, Melanie nie przywi
Ģ
zywała do obuwia wi
ħ
kszej wagi; w pracy chodziła w
drewniakach, a poza kuchni
Ģ
nosiła naj ch
ħ
tniej dobrze ju
Ň
wysłu
Ň
one sportowe buty marki Nike.
Nie miała ani jednej pary pantofli na wysokim obcasie. Wolała wygodne obuwie, pozwalaj
Ģ
ce
swobodnie si
ħ
porusza
ę
. Miała zreszt
Ģ
blisko metr siedemdziesi
Ģ
t wzrostu, wi
ħ
c nie musiała si
ħ
sztucznie podwy
Ň
sza
ę
.
Ale swoj
Ģ
drog
Ģ
dziwne,
Ň
e Robert nosi takie drogie obuwie. Bo poza tym ubiera si
ħ
bardzo
skromnie. Jakby naumy
Ļ
lnie starał si
ħ
niczym nie odznacza
ę
. I tylko te kosztowne buty, które
zdaj
Ģ
si
ħ
mówi
ę
: "Wbrew temu, co wam si
ħ
wydaje, we mnie równie
Ň
tkwi odrobina
szale
ı
stwa". I wła
Ļ
nie ten ukryty rys jego na pozór chłodnego usposobienia najbardziej Melanie
intrygował.
Rzuciła mu ukradkowe spojrzenie i zobaczyła na jego twarzy kpi
Ģ
cy u
Ļ
mieszek. Wygl
Ģ
dał
zabójczo. Z całej jego postawy emanowała arogancka pewno
Ļę
siebie m
ħŇ
czyzny nawykłego do
rozkazywania.
Pod Melanie ugi
ħ
ły si
ħ
kolana.
Czuj
Ģ
c na sobie jej spojrzenie, Robert u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
od ucha do ucha, a na jego policzkach
utworzyły si
ħ
dwa uwodzicielskie dołeczki. Melanie uwielbiała dołeczki.
Do diabła z dołeczkami! - zezło
Ļ
ciła si
ħ
w duchu, postanawiaj
Ģ
c wi
ħ
cej na niego nie patrze
ę
.
Zaj
ħ
ła si
ħ
znowu wpychaniem opornego ptaka do piekarnika. Na pró
Ň
no.
Robert miał racj
ħ
. Niech b
ħ
dzie przekl
ħ
ty!
Mo
Ň
e indyk jest rzeczywi
Ļ
cie za du
Ň
y, ale to nie powód, by przyznawa
ę
si
ħ
do kl
ħ
ski. W naj
gorszym razie odetnie mu nogi. Tak czy inaczej, wsadzi go do pieca. Wpadła w takie
zacietrzewienie, jakby jej by
ę
czy nie by
ę
zale
Ň
ało od tego, czy zdoła dopi
Ģę
swego.
Od czasu kl
ħ
ski
Ň
ywiołowej spowodowanej huraganem Katrina, Hotel Marchand popadł w
finansowe kłopoty, a kiedy wreszcie wydawało si
ħ
, i
Ň
znowu stanie na nogi, jego
nieposzlakowan
Ģ
opini
ħ
nadszarpn
ħ
ło kilka dziwnych, niefortunnych wydarze
ı
. Aby temu
zaradzi
ę
, Melanie postanowiła stworzy
ę
cały szereg nowych, odkrywczych da
ı
, które
przyci
Ģ
gn
ħ
łyby do restauracji Che z Remy tłumy go
Ļ
ci. Mo
Ň
e wtedy rodzina wreszcie j
Ģ
doceni.
A je
Ň
eli to tylko złudzenia i owoce jej pomysłowo
Ļ
ci nie znajd
Ģ
uznania w oczach go
Ļ
ci
restauracji? Czy jest skazana na wieczne niepowodzenia? Ostatnimi czasy Melanie coraz cz
ħĻ
ciej
napadały podobne w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. Tak było z ni
Ģ
zawsze, gdy zbyt długo zasiedziała si
ħ
w jednym
miejscu.
Ale teraz jest u siebie w domu. Dok
Ģ
d miałaby wyje
Ň
d
Ň
a
ę
?
Wi
ħ
c dlaczego czuje si
ħ
nie na swoim miejscu? Nie, nie b
ħ
dzie o tym my
Ļ
le
ę
! Jej plan musi si
ħ
powie
Ļę
. Byle tylko LeSoeur przestał jej przeszkadza
ę
.
- Jak długo jeszcze zamierzasz si
ħ
wygłupia
ę
, zamiast przyzna
ę
,
Ň
e nic z tego nie b
ħ
dzie? - W
głosie Roberta brzmiało lekkie znu
Ň
enie.
- Zawsze mówisz "nie" - burkn
ħ
ła, ocieraj
Ģ
c r
ħ
k
ħ
w bok fartucha. - To nas ró
Ň
ni, panie LeSoeur,
Ň
e nie potrafisz my
Ļ
le
ę
pozytywnie.
- Uwa
Ň
asz,
Ň
e to najwi
ħ
ksza ró
Ň
nica mi
ħ
dzy tob
Ģ
i mn
Ģ
?
- Tak, bo ty jeste
Ļ
zakutym tradycjonalist
Ģ
, a mnie poci
Ģ
ga wszystko, co nowe.
- Powiedziałbym raczej,
Ň
e mam do czynienia z rozkapryszon
Ģ
panienk
Ģ
, która musi zawsze
postawi
ę
na swoim, podczas gdy ja ...
- ... chcesz mi pokaza
ę
, kto tu naprawd
ħ
rz
Ģ
dzi. Nie mam racji?
- Och, Melanie! - westchn
Ģ
ł. - Twoja matka i siostra wiedziały chyba, co robi
Ģ
, zatrudniaj
Ģ
c
mnie na stanowisku szefa kuchni. Przyjmij do wiadomo
Ļ
ci,
Ň
e ja mam tutaj ostatnie słowo.
Indyk w czekoladzie nie znajdzie si
ħ
w menu, i kropka.
Melanie zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e Robert nie ust
Ģ
pi. To, plus jego niezachwiany spokój, podczas
gdy w niej wszystko si
ħ
gotowało, dopełniło poczucia upokorzenia.
Była druga po południu, w kuchni szły pełn
Ģ
par
Ģ
przygotowania do kolacji, któr
Ģ
podawano od
pi
Ģ
tej. Trójka podkuchennych zwijała si
ħ
jak w ukropie, obieraj
Ģ
c, kroj
Ģ
c i siekaj
Ģ
c produkty, co
jednak nie przeszkadzało im obserwowa
ę
spod oka rozgrywaj
Ģ
cej si
ħ
na ich oczach zabawnej
potyczki wicesze-
fowej z szefem.
.
Melanie przeniosła indyka na specjalny blat do kroj enia mi
ħ
sa, starannie wytarła r
ħ
ce i podparła
si
ħ
pod boki. Odk
Ģ
d cztery miesi
Ģ
ce temu jej najstarsza siostra Charlotte, pełni
Ģ
ca faktycznie
obowi
Ģ
zki dyrektorki hotelu, zatrudniła nowego szefa kuchni, mi
ħ
dzy Melanie a Robertem
toczyła si
ħ
nieustaj
Ģ
ca wojna.
Je
Ļ
li Melanie od pierwszej chwili poczuła do niego gwałtown
Ģ
antypati
ħ
, to nie tylko z powodu
jego władczego zachowania - pod tym wzgl
ħ
dem przy- pominał byłego m
ħŇ
a Melanie, Davida -
ale poniewa
Ň
był tak zniewalaj
Ģ
co przystojny. Zło
Ļ
ciła si
ħ
na sam
Ģ
siebie, nie mog
Ģ
c poj
Ģę
, jak to
mo
Ň
liwe,
Ň
e poci
Ģ
ga j
Ģ
facet, który na ka
Ň
dym kroku jakby naumy
Ļ
lnie nast
ħ
puje jej na odciski.
Ponadto niemał
Ģ
rol
ħ
odgrywała jej ura
Ň
ona duma.
Była przekonana,
Ň
e to ona powinna była zosta
ę
szefem kuchni, a tymczasem matka i Charlotte
zatrudniły całkiem obcego człowieka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl