Mann Catherine - Weekendowe szaleństwo(1), Różne e- booki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Catherine MannWeekendowe szaleństwoPROLOG- Do diabła! Pękła.Vic Jansen pożałował,żete słowa wymknęły się z jego ust. Były tak małowyrafinowane. Ale jak inaczej powiedzieć nagiej kobiecie siedzącej na twoichbiodrach,żezabezpieczenie antykoncepcyjne okazało się totalną klapą? Niepowinno się to było przydarzyć dwojgu dorosłym trzydziestolatkom.- Co masz na myśli? - zapytała Claire z przerażeniem w głosie.Pozostawali wciąż w miłosnym uścisku. Powietrze w pokoju było dość ciężkie -efekt weekendowego maratonu seksualnego.Vic uniósł lekko Claire i odsunął na bok. Było ciemno, więc wytężyłwzrok,żebyspojrzeć w twarz przyjaciółki. Przyjaźnili się od sześciu miesięcy.go do pracy z wierzgającymi końmi i prychającymi kotami. Nie mógł sobiejednak wyobrazić, co go czeka z Claire McDermott i jak sprosta jej potencjalnejciąży. Sytuację komplikował również koszmar z przeszłości, jakim była dlaniego utrata córki.- Dokładnie to, co powiedziałem. - Musnął dłonią czoło, by się pozbyćpotu, który go zalał mimo chłodnej styczniowej nocy. - Prezerwatywa pękła.- Nawet mi nie mów! - Claire wpadła w panikę. Chwyciła bluzkę leżącąna końcułóżkai zakryła nagie piersi, które on w tym momencie na nowozapragnął odkryć i całować.- Wiem,żeprezerwatywy dają gwarancję w dziewięćdziesięciu sześciuprocentach. Te cztery procent niepewności jest zarezerwowane dla idiotów,którzy nie wiedzą, jak ich używać.- Najwyraźniej oboje zaburzyliśmy dzisiaj te statystyki - skomentowałVic.Claire wypuściła głośno powietrze. Jej włosy zafalowały i połaskotały jejtwarz.-1-RSKochankami zostali trzy dni temu. Lata praktyki weterynaryjnej przygotowały- Jesteś pewien,żenie powiesiłeś prezerwatywy nażadnymhaku? Albojakoś sam jej przez przypadek nie przebiłeś?- Claire. - Vic potrząsnął jej ramionami. Poczuł ciepło, którymemanowało jej ciało. - Czy myślisz,żenie wiedziałbym,żemam hak na tym, naco nakładałem prezerwatywę?- No tak. Ale to ostatni raz, kiedy używamy twojego zabezpieczenia.- Akurat tę prezerwatywę wziąłem z twojego nocnego stolika. - Vic zacząłnakładać dżinsy. - Wszystkie, które ja miałem, zużyliśmy wcześniej.Szum fal oceanu wypełnił ciszę.Claire zaczęła wkładać bieliznę. Podejrzanie zamilkła.Claire i Vic bardzo się od siebie różnili. Dwie sprzeczności. Onaklasyczna kobieta odziana w koronki. On szorstki facet we flanelowej koszuli.Mimo to przez ostatnich sześć miesięcy bardzo się do siebie zbliżyli. Pół rokutemu bowiem Vic sprzedał swoją posiadłość w Dakocie Północnej i przeniósłsię do Charleston w Karolinie Południowej. Chciał uciec od wspomnień o córcei o byłejżonie.Choć obiecał sobie,żebędzie prowadził samotneżyciena swojejłodzi,coraz częściej przemierzał drogęłączącąprzystań z restauracją „Poszukiwaczeplaż". Kusiły go tam domowe obiady Claire. Lubił też parzoną przez nią słodkąherbatę i jej uśmiech.Claire starała się skupić na zapinaniu guzików sukienki.- Prezerwatywy w szufladzie mojego stolika nocnego były stare. Niebyłam z nikim od bardzo dawna.- Naprawdę? Podeszła bliżej do niego.- Naprawdę.Do diabła. Zawsze umiała go ująć swoją bezradnością. Przyciągnął ją dosiebie. Na początku próbowała się opierać, ale uległa.Przesunął dłońmi po jej plecach i ułożył je na kształtnych pośladkach.RS-2-- Nie musisz się o nic martwić. Nie jestem na nic chory, jeśli to cię trochęuspokoi.- Odrobinę. - Jej usta ułożyły się w kształtny uśmiech. - Ja też jestemzdrowa. Co raczej nie jest dziwne, uwzględniając mój zupełny brakżyciaerotycznego... do niedawna. Uwolniła się z jego uścisku i zaczęła wkładaćszpilki.- A czy są jakieś szanse,że...biorąc pod uwagę moment twojego cyklu...- Nie chcesz wiedzieć.- Jesteś pewna? Zresztą nieważne. - Co za głupie pytanie zadał.Perspektywa zostania ponownie ojcem przestraszyła go. - Nie ma potrzebydenerwować się na zapas. Będziemy o tym rozmawiać, jeśli zajdzie takapotrzeba. Cokolwiek by się stało, zawsze możesz na mnie liczyć - stwierdził.Claire przyglądała mu się w skupieniu. W końcu pokiwała głową.- Tak jak powiedziałeś, porozmawiamy o tym później.Naciągnęła sweter i wyskoczyła złodzi.Ujrzała przystań i swój dom -restaurację, z której roztaczał się piękny widok na port.Vic zapinał spodnie i przyglądał się jej zgrabnej sylwetce oddalającej sięw kierunku restauracji. Była jej współwłaścicielką, razem z siostrami. Pozwoliłjej się oddalić bez słowa. Oboje zasłużyli na trochę przestrzeni. Jejzdenerwowanie wytrąciło go lekko z równowagi.Po wielu latach pełnych negatywnych emocji to właśnie Claire ponowniezachęciła go dożycia.Nie powinien był pozwolić jej odejść w takim ponurymnastroju. Pobiegł za nią.- Zaczekaj! - Wiatr rozwiewał jego niezapiętą koszulę.Potrzeba, aby zakończyć ich wspólny weekend w innej atmosferze, byłabardzo silna. Zostawił wszystko, nawet buty. Na bosaka minął biuro przystani iwbiegł na posesję Claire, przecinając trawnik. Dopadł jej w ostatniej chwili, gdyjuż wchodziła do swojego domu. Oparł policzek na jej plecach. Zesztywniała,ale nie poruszyła się, wzdychając w ciemnościach nocy.-3-RS- Wiem,żechciałaś,żebymcoś powiedział, ale kompletnie straciłemgłowę.Sztywność jej ciała zaniepokoiła go. Claire wyglądała na przerażoną. Coją gnębiło? Dlaczego nie podzieliła się z nim swoimi obawami? Chyba jednaknie byli tak bliskimi przyjaciółmi, jak myślał, a jedynie znajomymi, którzy sięnawzajem rozbierają.- Jesteś najbardziej niesamowitą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem.Nie mam jednak wprawy w mówieniu komplementów.Powoli odwróciła się w jego kierunku.- Chcę zostać teraz sama. Ale obiecuję,żedam ci znać, Jeśli się okaże...Nie musiała kończyć. Wyraz jej twarzy mówił za siebie. Coś pękło. Byłrozczarowany. Trzy dni temu nie przewidziałby czegoś podobnego. Odsunąłręce od jej twarzy.- Dobrze. Będę czekał na wieści od ciebie. Wiesz, gdzie mnie znaleźć.RS-4- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl
  •