Mahabharata - Księga III (Vana Parva) str.291-366, ODK, Mahabharata

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Księga III
Opowieść 34
291
Opowieść 34
Draupadi ponownie pada ofiarą żądzy
1. Król Dżajadratha, mąż siostry Durjodhany i powinowaty Pandawów dostrzega w
lesie Draupadi i porywa ją pod ich nieobecność, chcąc uczynić z niej swą żonę;
2. Po uratowaniu Draupadi Król Prawa ucisza jej potrzebę odwetu i odmawia
zabicia Dżajadrathy, wskazując, że jest ich krewnym; 3. Upokorzony król
Dżajadratha szukając zemsty zdobywa obietnicę Śiwy, że jeden raz uda mu się
pokonać czterech Pandawów za wyjątkiem Ardżuny, który jest pod ochroną
Kryszny.
Król Dżajadratha rzekł: „O Śiwa, Najwyższy Bogu, daj mi dar
pokonania w walce pięciu Pandawów”.
Śiwa odpowiedział: „O Dżajadratha, nawet ja, pomimo mojej
potęgi, nie potrafię w pełni zrealizować twej prośby, gdyż
Pandawów nie można ani zabić, ani pokonać. Spełnię jednak twą
prośbę częściowo, gdyż jestem z ciebie zadowolony. Obiecuje ci
przeto, że podczas wielkiej bitwy, która wkrótce nastąpi, jeden raz
uda ci się pokrzyżować plany i zatrzymać rydwany czterech
Pandawów, za wyjątkiem Ardżuny, wobec którego nawet bogowie
są bezsilni, gdyż on, który jest pierwszy wśród tych, którzy znają
sekrety wszelkiej broni, jest pod ochroną dysku, konchy i maczugi
Kryszny, który jest Bogiem Niezwyciężalnym”.
(Mahābharāta, 3(42) The Abduction of Draupadi, 256.20-30)
Pewnego dnia, gdy Pandawowie ruszyli na polowanie, aby
zdobyć odpowiednią ilość żywności dla braminów i za ich zgodą
zostawili swą żonę Draupadi pod ich opieką, przez okoliczny las
przejeżdżał król Sindhu o imieniu Dżajadratha, mąż jedynej córki
króla Dhritarasztry, mając za swych towarzyszy licznych książąt i
liczną świtę, jaka przystoi królowi. Myśl miał skoncentrowaną na
poszukiwaniu dla siebie drugiej żony, którą planował zdobyć w
królestwie Śalwy, które było ostatecznym celem jego podróży.
Będąc w nastroju miłosnej gotowości i płonąc rześko jak ogień
ofiarny, dostrzegł nagle Draupadi w pełnym blasku swej urody,
stojącą samotnie u wejścia do pustelni i gorąco jej zapragnął.
Przywołał do siebie księcia Kotikę, syna króla Surathy i wysłał go
do pustelni, aby dowiedział się, kim jest ta kobieta, która w jednej
chwili zawładnęła jego sercem.
1. Król Dżajadratha, mąż siostry Durjodhany i powinowaty
Pandawów dostrzega w lesie Draupadi i porywa ją pod ich
nieobecność, chcąc uczynić z niej swą żonę
292
Mikołajewska
Mahabharata
Książę Kotika zsiadł ze swego rydwanu, podszedł do Draupadi
i zapytał: „O piękna, powiedz mi, kim jesteś i co robisz tutaj sama
na tym pustkowiu?”
Draupadi ubrana w szatę zrobioną z trawy kuśa, z myślą
skupioną na swym obowiązku właściwego powitania gościa i nie
wątpiąc przez chwilę w szczerość jego intencji, rzekła: „O
królewski synu, kobieta o mej pozycji nie powinna sama
odpowiadać na pytania mężczyzny, lecz sam widzisz, że poza mną
nie ma tu nikogo, kto mógłby to zrobić w moim imieniu. Dowiedz
się więc, że mam na imię Draupadi i jestem córką potężnego króla
Drupady i żoną pięciu braci Pandawów. Moi mężowie udali się na
polowanie w czterech różnych kierunkach, pozostawiając mnie
samą w tej pustelni, lecz już niedługo powinni wrócić. Czerpią oni
zwykle wielką radość z odwiedzin. Zatrzymajcie więc swe
rydwany i zaczekajcie na ich powrót”.
Po wypowiedzeniu tych powitalnych słów Draupadi weszła do
skromnego budynku pustelni, podczas gdy Kotika wrócił do króla
Dżajadrathy, który niecierpliwie zapytał: „O Kotika, powiedz mi
szybko, czy ta boska istota, z którą rozmawiałeś jest faktycznie
człowiekiem? Jej widok pozbawił mnie całkowicie rozumu i od
momentu, gdy ją ujrzałem wszystkie inne kobiety wyglądają dla
mnie jak małpy”.
Kotika odpowiedział: „O królu, pohamuj swą namiętność.
Zapomnij lepiej o tej kobiecie i wracaj czym prędzej do swego
królestwa. Dowiedz się, że ta niezwykła istota, której uroda cię tak
zachwyciła, jest nikim innym, lecz słynną Draupadi, żoną pięciu
Pandawów”.
Ostrzegawcze słowa Kotiki nie ostudziły jednak gorączki
niegodziwego króla, który pokonany przez żądzę wrzasnął: „O
Kotika, żadna siła nie powstrzyma mnie od złożenia
natychmiastowej wizyty pięknej Draupadi”. I po wypowiedzeniu
tych słów wdarł się natychmiast do środka budynku pustelni, w
którym schowała się Draupadi, będąc jak wygłodzony wilk, który
nie zważając na nic, wdziera się do kryjówki lwa.
Rzekł: „O piękna kobieto, witaj i powiedz mi, jak się mają twoi
mężowie?” Draupadi odpowiedziała: „O królu, zarówno moi
mężowie jak i ja sama mamy się dobrze. Usiądź, proszę i przyjmij
ode mnie wodę do umycia stóp oraz posiłek ugotowany z jelenia.
Gdy wróci mój mąż Judhiszthira zaoferuje ci bogatszy posiłek
zrobiony z mięsa różnych innych gatunków zwierzyny łownej”.
Król Dżajadratha odpowiedział: „O kobieto o pięknych
biodrach, nie ma potrzeby, aby czekać na powrót twych mężów,
skoro sama potrafisz oddać mi należne honory, częstując mnie
Księga III
Opowieść 34
293
posiłkiem z jelenia. Przestań być posłuszna tym nieszczęsnym
Pandawom zmuszonym do żywienia się dobrami lasu. Wsiądź ze
mną do mego rydwanu i zaznaj ze mną pełni szczęścia. Dobry los
odwrócił się od twych mężów, którzy już na zawsze utracili
zarówno swe królestwo jak i rozum. Co przyjdzie kobiecie z
posłuszeństwa mężom, których opuścił dobry los? Porzuć ich,
zostań moją żoną i panią tej części ziemi, którą władam”.
Draupadi słysząc te obraźliwe i raniące ją słowa, cofnęła się i
marszcząc gniewnie brwi, rzekła pogardliwie: „O królu, jak śmiesz
mówić do mnie w ten sposób! Jak śmiesz kąsać dobre imię mych
bohaterskich mężów jak jadowity wąż? Przyzwoity człowiek nigdy
nie mówi źle o ascecie, który dzięki swej ascezie zdobył wiedzę i
zasługuje na chwałę, bez względu na to, czy żyje wśród ludzi tak
jak przystoi głowie rodziny, czy też został zmuszony do życia w
lesie. Tak jak ty potrafi mówić jedynie podłe i nieczyste zwierze.
Wyciągając rękę po mnie będącą pod ochroną mych potężnych
mężów, jesteś jak drzewo bambusowe, które wydaje z siebie owoc
tylko po to, aby umrzeć. Nic nie uratuje cię przed upadkiem w
przepaść, która otwiera się u twych stóp. W swym zamiarze
pokonania Króla Prawa jesteś równie bezsilny jak pastuch, który
przy pomocy kija próbuje obronić swe stado przed atakiem
himalajskiego słonia w okresie rui. Dlaczego w swej próżności
budzisz lwy uśpione w Bhimie i Ardżunie? Dlaczego drażnisz
bliźniaków Nakulę i Sahadewę i jak szaleniec depczesz po
ogonach dwóch czarnych jadowitych kobr?”
Król Dżajadratha odpowiedział: „O piękna, wiem, kim są twoi
mężowie, którzy rzekomo cię chronią, lecz samo wspomnienie o
nich nie jest w stanie mnie przestraszyć. Sam urodziłem się w
starej i potężnej dynastii o wielkich rycerskich zaletach, których
wyraźnie brak twoim mężom i same twoje groźne słowa nie
wystarczą, aby mnie powstrzymać. Wsiadaj szybko do mego
rydwanu i zamiast mi grozić, zacznij błagać o litość, żeby
zapewnić sobie moją łaskę”.
Draupadi pomyślała: „Król Dżajadratha myśli, że mam słaby
charakter i liczy na to, że ja, która mam naprawdę silne oparcie w
mojej jaźni i jestem silna, popadnę w panikę i zacznę go prosić o
litość”. Głośno rzekła: „O niegodziwcze, dowiedz się, że wkrótce
moim śladem podążą Kryszna i Ardżuna, tworząc razem
nierozłączną parę na jednym rydwanie i nawet sam Indra nie
potrafiłby mnie uprowadzić, a cóż dopiero taki nędzny śmiertelnik
jak ty! Ardżuna zaatakuje wkrótce twą armię z wściekłością ognia,
który pochłania wysuszony letnim słońcem las, a podążający moim
śladem Kryszna poprowadzi za sobą cały swój ród. Ciekawe, czy
294
Mikołajewska
Mahabharata
myśli twe pozostaną równie swawolne, gdy twej piersi dosięgną
strzały Ardżuny! Jeszcze pożałujesz swych bezwstydnych słów i
czynów, gdy Bhima dosięgnie cię swą maczugą, a synowie Madri
ukąszą, wypełnieni trucizną swej słusznej wściekłości. Jestem
czysta i niewinna i nigdy nawet w myśli nie zrobiłam nic, co
raniłoby honor moich mężów i dlatego nie wątpię, że podnosząc na
mnie rękę, wkrótce sam zostaniesz wzięty do niewoli przez mych
mężów. Nie odczuwam przed tobą żadnego lęku, bo wiem, że moi
potężni mężowie dogonią cię i sprowadzą mnie z powrotem do
Lasu Kamjaka!”
I w ten sposób Draupadi, choć bezbronna, nie traciła ducha i
nie zaprzestała wypowiadania ostrzegawczych słów, przywołując
równocześnie domowego kapłana Pandawów Dhaumję.
Odepchnęła od siebie króla Dżajadrathę, który złapał ją za ubranie,
z siłą tak potężną, że się przewrócił, przypominając swym
widokiem wyrwane z korzeniami drzewo, lecz w końcu uległa
przeważającej sile napastników, którzy zaciągnęli ją siłą do
królewskiego rydwanu.
W międzyczasie przybiegł wzywany przez nią Dhaumja i
zawołał: „O Dżajadratha, zaniechaj swego podłego zamiaru, gdyż
uprowadzając Draupadi, łamiesz starożytne Prawo magnatów,
które nie zezwala na uprowadzanie żony innego magnata, zanim
nie pokona się go w otwartej walce. Twój nikczemny czyn z całą
pewnością zrodzi zło, gdy wkrótce dościgną cię Pandawowie
prowadzeni przez Króla Prawa”. Jednakże opanowany przez żądzę
i pychę król Dżajadratha pozostał głuchy na słowa Dhaumji, który
nie chcąc opuszczać Draupadi, ruszył ślad w ślad za jego armią.
2. Po uratowaniu Draupadi Król Prawa ucisza jej potrzebę
odwetu i odmawia zabicia Dżajadrathy, wskazując, że jest ich
krewnym
W czasie, gdy król Dżajadratha unosił Draupadi na swym
rydwanie, znajdujący się głęboko w lesie Pandawowie zajęci
polowaniem zaczęli odczuwać dziwny niepokój. Judhiszthira rzekł
do swych braci: „O bracia, spójrzcie na ptaki i zwierzęta, które
zamiast się chować w cieniu, uciekają w kierunku światła, wydając
z siebie nieprzyjemne dla ucha dźwięki, jakby cierpiały straszne
katusze lub znalazły się pod ostrzałem wroga. Zaprzestańmy
polowania i wróćmy natychmiast do naszej pustelni, gdyż ogień
pochłania mój umysł. W mym ciele płonie Pan mego życia,
zasłaniając swą furią mego ducha. Las Kamjaka wydaje mi się
nagle równie pusty jak jezioro bez wężów pożartych przez ptaka
Księga III
Opowieść 34
295
Garudę i jak królestwo bez króla ogołocone ze swego bogactwa
lub jak pusty kielich wina”. Gnani niepokojem Pandawowie
ponaglając swe rącze ogiery pokonujące przestrzeń z szybkością
wiatru, ruszyli w pośpiechu w kierunku pustelni. Gdy ich drogę po
lewej stronie przeciął zawodzący przeraźliwie szakal, Król Prawa
rzekł: „O bracia, ze znaków wnoszę, że niegodziwi Kaurawowie
uknuli przeciw nam jakiś nowy niegodziwy podstęp”.
Gdy zbliżali się do pustelni z daleka dostrzegli sylwetkę i
usłyszeli płacz gorzko zawodzącej siostry mlecznej Draupadi, jej
pokojówki. Zawsze towarzyszący Pandawom woźnica Króla
Prawa Indrasena zeskoczył z rydwanu, podbiegł do niej i rzekł: „O
dobra kobieto, dlaczego płaczesz i rozpaczliwie rzucasz się
plackiem na ziemię. Czyżby jakiś niegodziwiec ośmielił się
podnieść rękę na księżniczkę Draupadi o nieskazitelnych dłoniach
i pięknych oczach? Przestań rozpaczać, gdyż Pandawowie spieszą
jej już z pomocą i jeszcze dziś zabiją śmiałka, który odważył się jej
dotknąć. Nie istnieje bowiem nic, co mogłoby ich powstrzymać od
tego, aby jej bronić. Podążą jej śladem, choćby zapadła się pod
ziemię, wstąpiła do nieba, czy zanurzyła się w oceanie. Jeszcze
dziś zginie ten, kto w swej próżności śmiał podnieść rękę na
kobietę, która jest bezcenną ozdobą i sercem Pandawów! Czyżby
ten, kto to uczynił, nie wiedział, że ma ona obrońców, którzy
jeszcze dziś przebiją jego ciało swoimi strzałami!”
Pokojówka Draupadi otarła łzy i rzekła: „O Indrasena, stało się
wielkie nieszczęście. Niedaleko pustelni, w której Pandawowie
zostawili Draupadi pod ochroną braminów, przejeżdżał niegodz-
iwy król Dżajadratha ze swą armią i uprowadził księżniczkę,
lekceważąc istnienie jej pięciu mężów zdolnych jej bronić. Niech
szybko podążą jego śladem, który jest jeszcze świeży i wciąż
widoczny, gdyż nie mógł uciec daleko. Niech przywdzieją szybko
swoje kolczugi, uchwycą w dłonie swe łuki i kołczany i dogonią
go, zanim ich ukochana żona nie oszaleje od gróźb i nie spali w
swym ogniu swego własnego niegodnego ciała, jakby było ono
wlewanym do ognia masłem ofiarnym. Niech się spieszą, zanim jej
ofiara nie zostanie wrzucona do zanieczyszczonego ognia, zanim
jej wianuszek nie zostanie ciśnięty na płonące pole, zanim pies nie
poliże przeznaczonej na ofiarę somy, zanim polujący w lesie
szakal nie zanieczyści jeziora pełnego kwiatów lotosu, zanim
twarz ich ukochanej o szlachetnych oczach i nozdrzach tak
spokojna, błogosławiona i czysta jak światło księżyca nie zostanie
zabrudzona przez dotknięcie niegodziwca tak jak placek ofiarny
bywa zanieczyszczony przez dotknięcie psa. Niech gnają szybko,
kierując się jego śladem, ścigając się z Czasem”.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl