Maurensig Paolo - Wariant Luneburski, !!! 2. Do czytania, !!!. !.Kryminał i sensacja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maurensig Paolo - Wariant Luneburski
Przekład: Tadeusz Sierotowicz
Jak się powszechnie głosi, z wynalezieniem gry w szachy wiąże się
krwawe wydarzenie.
Mówi bowiem legenda, że kiedy gra ta została po raz pierwszy
zaprezentowana na sułtańskim dworze, sułtan zapragnął wynagrodzić
nieznanego twórcę, obiecując spełnienie każdego jego życzenia. Ten zaś
zażądał zapłaty, która początkowo wydała się bardzo ułomna: tyle
ziarenek zboża, ile wynika z prostej operacji dodawania. Na pierwszym z
sześćdziesięciu czterech pól - jedno ziarno, a drugim - dwa, na trzecim -
cztery, i tak dalej...
Sułtan najpierw chętnie zgodził się na tego rodzaju zapłatę, kiedy jednak
uświadomił sobie, iż dla zrealizowania podobnego życzenia nie wystarczy
zawartość wszystkich spichrzów jego królestwa, może i wszystkich
spichrzów świata, uznał za stosowne rozwiązać problem ścinając głowę
twórcy gry w szachy.
Legenda przemilcza pewną okoliczność - tę mianowicie, iż później władca
ten musiał zapłacić znacznie wyższą cenę. Szachy stały się bowiem
namiętnością jego życia i to do tego stopnia, że stracił dla ich głowę.
Zachłanność mitycznego twórcy może być tu porównana jedynie do
zachłanności samej gry w szachy.
Pierwsze strony dzisiejszych gazet donoszą o śmierci pewnego człowieka.
Fakt ten miał miejsce w miasteczku niezbyt odległym od Wiednia.
Wczoraj, to jest w niedzielę rano, człowiek o nazwisku Dieter Frisch
zmarł z powodu rany postrzałowej. Jak stwierdza orzeczenie biegłego,
musiało to nastąpić około czwartej nad ranem.
Bezpośrednią przyczyną śmierci był pocisk rewolwerowy - wystrzelony z
niewielkiej odległości, przebił podniebienie ofiary i wyszedł w obszarze
skroniowym czaszki.
W gazetach znajduje się też ostatnie zdjęcie zmarłego. Widać na nim
przyzwyczajonego do życia na wsi dżentelmena, po powrocie z codziennej
przechadzki w parku przy własnej willi. Ubrany jest w jasny komplet z lnu
i siedzi wygodnie w wiklinowym fotelu. Wydaje się wyciągać rękę, by
pogładzić głowę jednego z dwóch psów leżących u jego stóp. Nie potrafię
rozpoznać tej twarzy, na którą pada cień ronda lekkiego, słomkowego
kapelusza. Czymże zresztą jest fizjonomia? Stanem równowagi pomiędzy
masą, ciężarem i formą warstwy mięśni? A może czymś, co pozostaje
naprawdę niezmienne pomimo upływu czasu? Zastanawiam się, czy jest to
możliwe, aby pod tym nazwiskiem i za tym wyrazem twarzy ukrywała się
osoba, którą kiedyś znałem? Wytężam moją pamięć i oto rysy twarzy,
które w niej zachowałem, pokrywają się idealnie z tą twarzą nabrzmiałą z
powodu wieku, a pomimo to - zaryzykowałbym takie określenie - uparcie
młodzieńczą.
Tytuły pierwszych stron gazet mówią zgodnie o odejściu „wybitnej
osobistości”, pomijając jednak okoliczności tego wydarzenia. W wyniku
nacisków ze strony członków rodziny zmarłego, zdecydowanie
odrzucających wersję samobójstwa, prawie wszystkie gazety piszą o
„wypadku”, „nieszczęściu”, albo też o śmierci w „tajemniczych
okolicznościach”. W sytuacji kiedy brak jakiegokolwiek motywu, nawet
bezsporne fakty tracą swe znaczenie, bowiem wszyscy, którzy go znali,
gotowi są przysiąc, iż nie istniała żadna racja mogąca usprawiedliwić
samobójczy gest ze strony zmarłego. Nikt nie dostrzegł najmniejszych
objawów depresji czy też zmęczenia. Wręcz przeciwnie - wydaje się, iż
badania lekarskie, którym poddał się ostatnio, wypadły nadzwyczaj
pomyślnie. Jego forma fizyczna - mimo sześćdziesięciu ośmiu lat -
musiała budzić zazdrość. Pomijając lekkie utykanie spowodowane
operacją łękotki po nieszczęśliwym upadku z konia, ciągle uprawiał swoje
ulubione sporty- tenis i jazdę konną. Upada nawet hipoteza usiłująca
wyjaśnić to zdarzenie trudnościami finansowymi zważywszy fakt, iż kilka
dni wcześniej zapewnił sobie wielomiliardowy interes wygrywając
przetarg na budowę zespołu budynków dla Bundesbanku.
Frisch był zatem jedną z tych osób, którym zawsze i wszędzie sprzyja
fortuna, nawet w życiu prywatnym. Jego żona odziedziczyła znaczny
spadek, a czterej synowie zajmowali wysokie stanowiska. Prowadził życie
spokojne i regularne. Każdego tygodnia udawał się na cztery dni do
Monachium, aby osobiście kierować własną firmą, zaś w piątki
przyjeżdżał do Wiednia. Następnie samochodem wybierał się do miejsca,
gdzie najchętniej spędzał swój wolny czas - do willi położonej pośród
rozległego parku, otoczonego z kolei rezerwatem myśliwskim o obszarze
około pięćdziesięciu hektarów. Willa, pochodząca z końca siedemnastego
wieku, znajdowała się niedaleko od Wiednia i stanowiła sporą atrakcję
turystyczną. Latem jej bramy otwierały się dla turystów, którzy mogli
zwiedzać stadninę koni lipickich i spacerować do woli po parku. Ten
ostatni był prawdziwym arcydziełem sztuki ogrodniczej i hydrauliki,
stworzonym ponad sto lat temu. Jego największą atrakcją był
geometryczny labirynt, którego ścianami były trzymetrowej wysokości
tuje. W centrum tego labiryntu znajdował się plac będący powiększoną
szachownicą. Pola szachownicy wykonane były z białego i czarnego
marmuru. Na jej przeciwnych brzegach rosły dwa rzędy gęstych krzewów
- z jednej strony ciemne krzewy cisowe, z drugiej zaś jasne, bukszpanowe.
W krzewach sprawna ręka ogrodnika „wyrzeźbiła” figury szachowe
dorównujące wysokością człowiekowi.
Frisch, jak niemal wszyscy ludzie w jego wieku, miał swoje
przyzwyczajenia. Każdego ranka, kiedy tylko przebywał w willi, wstawał
punktualnie o siódmej trzydzieści i następnie zanurzał się na przeciąg
dokładnie pięciu minut w basenie wypełnionym zimną wodą. Po wyjściu z
basenu wykonywał kilka ćwiczeń gimnastycznych i oddawał się starannej
toalecie. Około ósmej, elegancko ubrany, schodził do obszernego salonu,
gdzie spożywał lekkie śniadanie. Filiżanka kawy bez cukru, kilka
herbatników cienko posmarowanych dżemem, a wszystko to podane na
kosztownej zastawie. Następnie udawał się do swojego gabinetu-
biblioteki, gdzie całe przedpołudnie poświęcał szachom - swej wielkiej
pasji. W bibliotece znajdowało się wszystko, co zostało napisane na temat
szachów. Posiadał też kosztowną kolekcję starych szachownic. Chociaż od
wielu już lat nie uczestniczył w turniejach, ciągle piastował tytuł mistrza i
kierował poważnym czasopismem szachowym.
Według złożonych zeznań, aż do owego piątkowego wieczoru nie
zdarzyło się nic, co mogłoby naruszyć te przyzwyczajenia. Jak zwykle
kierowca oczekiwał go na wiedeńskiej stacji, zaś w czasie jazdy zamienili
jedynie kilka stów. Do willi przyjechali późną nocą - za kwadrans
pierwsza, dla ścisłości (kierowca za każdym razem mierzył czas
przejazdu). Wysiadłszy z samochodu, Frisch, jak zwykle podszedł do
ogrodzenia z psami, aby dotykiem dłoni uciszyć entuzjastyczne powitanie
zgotowane mu przez jego „szczeniaki”. Następnie wszedł od razu do
domu. Wszystko odbyło się tak, jak w każdy piątek.
Ale już w sobotę rano jego stara pokojówka zauważyła coś dziwnego w
zachowaniu swego pana. Sądząc z twarzy, Frisch musiał spać tej nocy
mało, albo wcale. Co więcej, kobieta była gotowa przysiąc, że jeżeli nawet
się położył, to z całą pewnością w ubraniu. Rutyna codziennych wydarzeń
domowych, toczących się tak jakby to był dobrze naoliwiony mechanizm,
stanowiła dla niej źródło oparcia i pociechy. Stąd też nagła zmiana w
zwyczajach pana zaalarmowała ją natychmiast.
Pamiętając jednak o swej pozycji służącej, nie odważyła się na
najmniejszą nawet uwagę. Z nikim też o tym nie rozmawiała. Nie
zwierzyła się nawet reszcie służby, ani tym bardziej żonie Frischa -
małżonkowie bowiem zajmowali oddzielne skrzydła willi, żyjąc w istocie
niezależnie i pokazując się razem jedynie przy okazji oficjalnych przyjęć.
Jeśli wierzyć opowiadaniu kobiety, tego ranka doktor Frisch nie dotknął
śniadania. To samo stało się też z obiadem, który podany o zwykłej porze
wrócił nietknięty na tacy.
Wydaje się być zatem pewne, iż cały ten dzień Frisch pozostał zamknięty
w domu nie przyjmując żadnych wizyt, aż do późnego wieczora. Gdy
służąca podała mu kolację w jego gabinecie, zaświecił sobie lampę i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona pocz±tkowa
- Marcin Matuszewski - Praktyczny Kurs Szybkiego Czytania, aaaaaaaaaaaaaaaaaa, Kolekcja Złotych Myśli do zachomikowania +2000p
- Maggie O'Dell 04 - Granice szaleństwa - Kava Alex, !!! 2. Do czytania, DO POSEGREGOWANIA!!
- Martini Steve - Paul Madriani 03 - Formy nacisku, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
- Maggie O'Dell 07 - Czarny piątek - Alex Kava, !!! 2. Do czytania, DO POSEGREGOWANIA!!
- Masters Priscilla - Joanna Piercy 01 - Gniazdo jad u, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
- Maggie O'Dell 03 - Łowca dusz - Kava Alex, !!! 2. Do czytania, DO POSEGREGOWANIA!!
- Mankell Henning - Piąta kobieta, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
- MacLean Alistair - Mroczny krzyżowiec, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
- Maninina Aleksandra - Obraz pośmiertny, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
- Malcolm Lowry - Pod wulkanem, !!! 2. Do czytania, ELITARNE KSIĄŻKI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- diriana-nails.keep.pl