Martini Steve - Paul Madriani 03 - Formy nacisku, !!! 2. Do czytania, 1.!.Thrillery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
K/1
FORMY NACISKU
Powieści Steve'a Martiniego
w Wydawnictwie Amber
Formy nacisku
Niezbity dowód
Świadek koronny
STEVE MARTINI
FORMY NACISKU
Przekład JAROSŁAW BIELAS
SREBRNA
SERIA
Tytuł oryginału UNDUE INFLUENCE
Ilustracja na okładce KLAUDIUSZ MAJKOWSKI
Redakcja merytoryczna EUGENIUSZ MELECH
Redakcja techniczna ANDRZEJ WTTKOWSKI
Korekta IRENA ZARUKIEWICZ
MIEJSKA MBLiOTEMA PUUtZKA w Zabrzu
ZN. KLAS. • ¦¦¦m>3
NR INW.
Copyright © 1994 by Steven Paul Martini, Inc. Ali rights resenred.
For the Polish edition Copyright © 1996 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-7082-540-0
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1996. Wydanie I Druk: Wojskowa Drukarnia w Łodzi
Dla Leah i Meg
Podziękowania
Podczas pracy nad tą książką otrzymywałem pomoc i wsparcie, bez których A moja
praca nigdy nie zostałaby ukończona.
Dziękuję mojej żonie Leah i córce Meg - za cierpliwość, wsparcie i miłość;
Mojemu wydawcy Phyllisowi Grannowi i redaktorowi George'owi Cole-manowi - za
pracowitość, szczerość i ogromny entuzjazm;
Mojemu agentowi Johnowi Hawkinsowi - za jego spokojne rady w najtrudniejszych
chwilach;
Samowi Solinsky'emu - za pomoc w wyszukiwaniu artykułów prasowych, dzięki którym
moja książka stała się bardziej realistyczna;
Doktorowi Nilsowi A. Schoultzowi - za długotrwałą przyjaźń i wsparcie oraz
wspomnienia chwil spędzonych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz, a
przede wszystkim za konsultacje dotyczące urologii i informacje dotyczące
zabiegu znanego jako wasektomia;
Thomasowi M. Cecilowi, sędziemu Sądu Najwyższego okręgu Sacra-mento - za zachętę
i wsparcie, a przede wszystkim za pomoc w realistycznym odmalowaniu
funkcjonowania nowoczesnego więzienia, takiego jak Okręgowy Zakład Karny w
Sacramento;
Lance Gima, zastępcy kierownika laboratorium kryminalnego w Berke-ley, w
Kalifornii, i Debby Bell, koordynatorce prac w laboratorium testów genetycznych
- za informacje dotyczące testów DNA i określania ojcostwa;
I w końcu Meg Byrerton z Wydziału Zieleni i Wypoczynku - za pomoc w zdobyciu
informacji na temat Kalifornijskiego Muzeum Kolejnictwa.
Steve Paul Martini
Krew będzie wam służyła do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy
ujrzę krew, przejdę obok...
Księga Wyjścia 12,13
Prolog
^i, którzy pokonali strach, którzy odważnie patrzą śmierci w oczy i którzy ^
odchodzą z tego świata pogodzeni z losem, są obdarzeni jakąś przedziwną
jasnością umysłu.
Właśnie ta niezwykła jasność umysłu w ostatnich dniach życia dała Nikki taką
siłę, że nie mogłem się jej przeciwstawić, nie potrafiłem odmówić niczego. Kiedy
tak błądziła na granicy życia i śmierci, wystarczyło, żeby
0 coś poprosiła, a ja miałem wrażenie, że rzuca na mnie jakieś zaklęcie
1 natychmiast się na wszystko zgadzałem. W ostatnich dniach swojego życia, kiedy
pływała na ogromnym obłoku odwagi, w morzu białych prześcieradeł i poduszek,
Nikki znalazła swoją własną formę nacisku.
Lekarze stwierdzili u niej nowotwór złośliwy, ale zanim uczynili jakikolwiek
ruch, pojawiły się przerzuty z płuc na tuzin innych organów.
Po pogrzebie, kiedy już przestałem litować się nad sobą, zacząłem zastanawiać
się nad ironią losu. Nad tym, że Nikki, która przez całe życie nawet nie tknęła
papierosa, która poczuwszy zapach dymu uciekała z każdej restauracji, która
uważała palenie tytoniu, za najgorszy grzech - że właśnie Nikki musiała umrzeć
na raka płuc.
Od diagnozy do śmierci upłynęło zaledwie jedenaście miesięcy. Jej odejście stało
się dla mnie koszmarem, o którym zapomnieć mógłbym tylko we śnie, a wydawało
się, że zostałem skazany na bezsenność.
Moja prawnicza natura domaga się jakiegoś wyjaśnienia, przyczyny, na którą
mógłbym zrzucić winę - nie po to, by żądać odszkodowania, ale po to, by
zrozumieć, co się stało, by nadać naszemu istnieniu jakiś sens. Ciągle
poszukiwałem lopicznego wyjaśnienia straty, jaką ponieśliśmy z siedmioletnią
córką Sarą. Co do przyczyny, to nadal jej nie znam. Kiedy powiedziałem, że Nikki
nigdy nie paliła, nasz lekarz domowy i onkolog popatrzyli na mnie z
niedowierzaniem. Powiedzieli mi, że to klasyczny przykład raka, jaki występuje u
palaczy. W ich minach, w tym, jak spojrzeli na siebie w słabym świetle ekranu do
oglądania zdjęć rentgenowskich, dostrzegałem powątpiewanie.
Osiemnaście lat naszego małżeństwa nie było sielanką, bardziej z mojej niż z jej
winy. Mój romans podczas naszej separacji - już dobrych kilka lat temu, ciągły
brak czasu z powodu pracy zawodowej i wymagającej, zazdrosnej kochanki... To
wszystko sprawiało Nikki wielki ból. Ze zdwojoną uwagą czytam teraz artykuły w
prasie, doszukujące się przycz>ny rika w stresie, i zastanawiam się, w jak dużym
stopniu ja sam przyczyniłem się do skrócenia życia Nikki.
Psycholog, do którego chodziłem przez długie tygodnie po śmierci żony - polecił
mi go mój lekarz - powiedział, że jest to tak zwana faza obwiniania się, po
której nastąpi faza pogardy i nienawiści za to, że odeszła i zostawiła mnie
samego. Trzeba przejść przez te wszystkie fazy, jak przez wrota życia.
Wcześniej, kiedy razem z Nikki dzieliłem ból wywołany jej zbliżającą się
nieuchronnie śmiercią, było mi o wiele łatwiej. Po rozpoznaniu choroby, oboje
weszliśmy w fazę zaprzeczania. Testy kłamały. Nikki była młoda i zdrowa.
Lekarze, mimo całej posiadanej wiedzy, nie byli przecież w stanie określić jej
chęci do życia. Razem zwyciężymy, samą tylko siłą woli pokonamy demona, który
ukrył się w jej ciele. Nasze rozmowy były pełne nadziei i odwagi, choć" zbyt
często miałem wrażenie, że w moich słowach pobrzmiewa nutka strachu.
Nikki pierwsza pogodziła się z prawdą, chociaż ja ciągle marzyłem o cudownym
leku, który w ostatniej chwili uratuje jej życie. Kiedy koniec był już blisko,
zacząłem potajemnie zawierać układy z wyższą istotą, z którą przez ostatnich
kilka lat nie byłem w najlepszych stosunkach.
W końcu udało mi się ukoić nerwy i podobnie jak Nikki pogodzić z tym, co miało
nastąpić. Pewnego popołudnia wzięła mnie za rękę i powiedziała, że ma tylko dwa
życzenia: jedno, żeby umrzeć cicho, we własnym domu i z najbliższą rodziną,
wolna od wynalazków nowoczesnej medycyny; a drugie, bardziej osobiste życzenie,
właśnie teraz spełniam.
1
Była złą matką. - Melanie Vega, nowa żona Jacka, mówi o Laurel tak, jakby ona
już nie żyła.
Ich prawnik przez ostatnie dwa tygodnie dokładnie zbadał przeszłość Laurel,
doprawiał niedyskrecjami i podawał — zawsze w ten sam sposób — z dużą ilością
alkoholu. Był to dość częsty motyw w życiu Laurel, choć podczas trwania procesu
nie widziałem przy niej ani jednej butelki.
— Sprzeciw. Odpowiedź nie na temat. — Gail Hemple, adwokat Laurel, zasypuje
Melanie mnóstwem pytań.
Sędzia każe protokolantowi skreślić ostatnie oświadczenie świadka. Twarz
siedzącego za stołem sędziowskim Alexa Hastingsa wykrzywia grymas irytacji z
powodu przeciągającej się rozprawy.
Laurel to była żona Jacka Vegi i siostra Nikki. Właśnie dlatego tutaj jestem.
Obiecałem Nikki, że zaopiekuję się Laurel. Było to jej ostatnie życzenie i było
ku niemu wiele powodów. Nasze dzieci są ze sobą bardzo zaprzyjaźnione. Sara jest
wprost zakochana w swoich kuzynach, kilkunastoletnich dzieciach Laurel.
Przypuszczam jednak, że dla Nikki najważniejsze było coś innego: ciągle czuła
się opiekunką młodszej o trzy lata
siostry.
Choć początkowo nie miałem na to ochoty, zaangażowałem się w sprawę Laurel.
Stało się tak tylko i wyłącznie dlatego, że Jack, mój były szwagier, jest
kanalią pierwszej wody, a sposób, w jaki jego prawnicy dobrali się do Laurel,
dowodzi tylko, że nie istnieje nic takiego jak sprawiedliwość -ani na sali
sądowej, ani poza sądem.
Siedzę tutaj w Sądzie Rodzinnym jako kibic w narożniku Laurel -udzielam jej
tylko wsparcia, inny adwokat prowadzi jej sprawę.
Laurel ma trzydzieści sześć lat, jest ode mnie o trzy centymetry wyższa, ma
blond włosy, zielone oczy i dołeczki w policzkach. Kiedy o siebie dba, jest
bardzo atrakcyjną kobietą. W ciągu tych wszystkich lat, kiedy nasze rodziny
wspólnie spędzały wakacje, Laurel zawsze była wypoczęta i zadbana. Dwugodzinne
seanse u kosmetyczki teraz są już tylko wyblakłym wspo-
11
mnieniem, podobnie jak jej nabyta w salonach piękności i stopniowo schodząca
opalenizna.
W ostatnich miesiącach była zmuszona do obrony zarówno siebie jak i swoich
dzieci. Skończyła studia humanistyczne i po rozwodzie nie miała żadnych
kwalifikacji ani doświadczenia, które umożliwiłyby jej podjęcie jakiejś dobrze
płatnej pracy. Ponieważ pomoc finansowa od Jacka była bardzo nieregularna,
zaczęła uczyć aerobiku i pływania w klubie sportowym, do którego kiedyś
należała. Wieczorami zdobywała uprawnienia nauczycielskie na uniwersytecie,
licząc, że zapewni jej to lepszą przyszłość.
Moment, w którym nastąpiło pogorszenie jej pozycji, można określić równie
dokładnie jak czas ataku na Pearl Harbor. Pewnego ranka na schodach ich
rodzinnego domu pojawiła się koperta z dokumentami rozwodowymi, która jak wybuch
bomby w magazynie prochu zniszczyła jej życie.
Rozsądny człowiek nie nazwałby tego podstępnym atakiem. Laurel już od kilku lat
podejrzewała Jacka o niewierność. Jego romanse pojawiały się równie regularnie
jak pory roku i dawały się przewidzieć tak łatwo jak pąki na wiosnę. Poziom
testosteronu u Jacka podnosił się wraz ze skracaniem długości spódnic przy
ładnej pogodzie. Jack nie starał się nawet tego ukrywać. Gdyby nie było to tak
bolesne, zapewne na pamiątkę każdego udanego podboju robiłby sobie nacięcie na
penisie.
Jack utrzymywał, że cudzołóstwo jest jedynie zastosowaniem pięknych zasad
demokracji w miłości, a każdy romans popisem dyplomatycznych umiejętności. Można
powiedzieć, że tak wygląda życie wszystkich polityków, więc również i Jacka,
który od dwunastu lat zasiada w Kongresie. Mimo wszystko Laurel doznała
ogromnego szoku, kiedy ich małżeństwo się rozpadło. Na jej twarzy odcisnął się
ból. Dopiero teraz zaczęła być podobna do Nikki, która zawsze czegoś się lękała.
Dzieci Laurel - piętnastoletni Danny i jego młodsza siostra Julie -wystraszone i
oniemiałe, dzięki salomonowej mądrości sądu zostały zabrane z rodzinnego pola
bitwy. Podczas choroby Nikki, jak i później, dzieci Laurel spędzały bardzo dużo
czasu w moim domu. Czekały tam, kiedy ich matka walczyła o przyznanie jej praw
rodzicielskich.
Laurel siedzi wraz ze swoim adwokatem naprzeciwko mnie, za barierką.
- Niech świadek odpowie na pytanie - mówi Hastings. - Rozumie pani? Melanie
kiwa głową.
- Proszę mówić głośniej - mówi sędzia.
- Tak.
Melanie Vega to kobieta, która rozkwita, kiedy wokół niej szaleje burza,
rozgrzewa się jak reaktor, z którego wyjęto pręty węglowe. Uśmiecha się do
sędziego. Jej uśmiech wyraża nieśmiałość i zmieszanie. Gdyby tak można było
pominąć ostatnie pytanie Hemple: czy kochała się z Jackiem, kiedy był jeszcze
mężem Laurel? Niestety Sąd Rodzinny nie uznaje takich subtelności i choćby
dlatego nigdy nie chciałbym tu pracować.
12
- Nie pamięta pani pytania, pani Vega? - Sędzia spogląda na nią
z wyrzutem.
Melanie robi minę, z której wynika, że powtórzenie pytania pomogłoby
jej nieco.
- Czy obrona może powtórzyć pytanie? - pyta sędzia.
Hemple pochyla głowę, bardzo rada, że może jeszcze raz o to spytać.
- Czy utrzymywała pani stosunki cielesne z panem Jackiem Vega, kiedy był mężem
pani Laurel Vega i mieszkał z nią pod jednym dachem?
- Stosunki cielesne?
- Tak. - Stosunki seksualne. Czy tak lepiej?
Z punktu widzenia Melanie - kobiety, która układa sobie życie z mężem innej
kobiety - nie jest to takie oczywiste.
- Chyba tak - odpowiada.
- Tak czy nie? Czy sypiała pani z powodem, kiedy był mężem pozwanej i mieszkał
z nią pod jednym dachem? - Hemple czuje się już zmęczona takimi zabawami
słownymi.
Melanie ledwie zauważalnie wzrusza ramionami.
- A jeśli nawet, to co? Jesteśmy przecież dorośli - mówi, spoglądając na
sędziego i uśmiechając się słodko.
Hemple przechadza się przed świadkiem, na tyle jednak daleko, by nie posądzono
jej o natarczywość.
- Czy, jako osoba dorosła, odbywała pani stosunki seksualne z panem Jackiem
Vega w jego domu podczas nieobecności pani Laurel?
- Możliwe. Nie zapisuję tego w kalendarzu.
- Możliwe?
- Raz, może dwa razy - odpowiada Melanie, patrząc sędziemu prosto w oczy i
wzruszając ramionami, co miało znaczyć, że skoro żona Jacka nie korzystała z
jego łóżka, mógł tam wejść ktoś inny.
Na czole Hastingsa pojawiają się głębokie bruzdy.
- Rozumiem, więc spełniała pani tylko swój obowiązek, świadcząc usługi dla męża
innej kobiety.
- Sprzeciw! - Adwokat Jacka zrywa się na równe nogi.
- Wycofuję - mówi Hemple.
Hastings kręci głową, jakby chciał powiedzieć, że Hemple, usłyszawszy, co
chciała, posunęła się teraz za daleko.
- Zadam więc pani inne pytanie - mówi Hemple. - Czy w domu znajdowały się
dzieci, kiedy sypiała pani z ich ojcem?
Melanie rozgląda się po sali, jakby szukając pomocy, przełyka ślinę i nagle,
nieco za późno, zdaje sobie sprawę, do czego zmierza Hemple. Jej erotyczne
poczynania są dla Hemple bez znaczenia, interesuje ją jedynie Jack jako
nieodpowiedzialny ojciec.
Spoglądam na Laurel. Odwróciła się nieco i patrzy na mnie, by sprawdzić, jaki
efekt wywołały wyciągnięte przed chwilą brudy. Domyślam się
13
nawet, skąd pochodziła ta informacja. Powiedziały o tym dzieci - Julie i Danny.
Jedynym pocieszeniem dla Laurel w tej tragicznej bitwie jest to, że dzieci
stanęły po jej stronie.
Ich ojciec, Jack, należy do polityków, którzy żyją jak arystokraci i którym
wydaje się, że tylko oni mają prawo do przywilejów.
Jeśli pieniądze są mlekiem polityków, Jack ssał je tak chciwie, że jego usta
stały się ciemnopurpurowe. Według wyborczych sprawozdań w ciągu ostatnich
sześciu miesięcy wyciągnął na różne cele pół miliona dolarów. Nie ma
wątpliwości, że chce te pieniądze ulokować we własnej kieszeni. Ograniczenia
kadencji powodują, że politycy zaczęli już wygryzać wyżej postawionych kolegów.
Jack musi teraz stanąć do wyborów do Senatu przeciwko jakiemuś innemu księciu,
jeszcze bardziej przyzwyczajonemu do wystawnego życia i honorów, lub pomyśleć o
nowej pracy. Słyszałem, że zamierza bawić się w lobbystę w Waszyngtonie, gdzie
odeszło już wielu jego przyjaciół.
Nie jest zupełnie jasne, co kieruje jego poczynaniami tutaj, w sądzie, choć
wiadomo, że we wszelkich sporach rodzinnych najważniejszą rolę odgrywa zawiść, a
nie rozsądek. Wynajął i dobrze opłacił grupę prywatnych detektywów, którzy, jak
komiki, ryją korytarze w wyschniętym drewnie charakteru Laurel i starają się
udowodnić, że nie jest zdolna do wychowania własnych dzieci. Wydaje mi się, że
Jack dotarł do rozstaju dróg. Będzie musiał albo wywalczyć prawo do opieki nad
dziećmi, albo dalej płacić Laurel alimenty, które w znacznym stopniu pogorszyły
stan jego konta - śmiertelny krwotok dla człowieka, który lubi chodzić na lunch
do Sutter Club i spędzać wakacje na Cabo San Lucas.
Kilka miesięcy temu Jack zaczął zalegać w płaceniu alimentów. Przez swojego
prawnika Laurel wszczęła postępowanie, dotyczące nie zastosowania się do nakazu
sądu, a potem wbiła sztylet nieco głębiej, wysyłając kopie dokumentów do mediów
w okręgu Jacka. Miało to miejsce na krótko przed wyborami i w prasie ukazały się
artykuły, zatytułowane: POLITYK U KRESU KARIERY PORZUCA RODZINĘ.
W końcu Jack został zmuszony do zaciągnięcia pożyczki z tak zwanego funduszu
dyskrecjonalnego lub pójścia do więzienia. Wygrał wybory dzięki garstce głosów
oddanych przez osoby nieobecne podczas właściwego głosowania, zanim jeszcze
Laurel zadała mu ostateczny cios.
Jack nigdy jednak nie tracił okazji do zemsty. Odpowiedni moment nadszedł trzy
miesiące temu, kiedy to piętnastoletni Danny został zatrzymany za chuligaństwo.
Pojawiła się kwestia zaniedbywania obowiązków rodzicielskich i Laurel mogła
stracić prawo do opieki nad dziećmi. Chłopca i trójkę jego kolegów przyłapano
podczas przejażdżki po mieście skradzionym samochodem. Jeden z nich miał już
założoną kartę w centralnym rejestrze skazanych.
- To dość proste pytanie - mówi Hemple. - Czy sypiała pani z panem Vega w jego
domu, kiedy były tam dzieci?
14
- No, na pewno nie było ich w pokoju - odpowiada Melanie. - Zauważyłabym
przecież.
Ze strony ławek dla publiczności rozlega się śmiech. Siedzący w pierwszym
rzędzie dziennikarz z gazety w okręgu Jacka robi notatki do artykułu.
Sędzia uderza młotkem w stół i śmiech cichnie.
- Nie o to pytałam - mówi Hemple ostrzejszym tonem. - Chciałam się dowiedzieć,
czy dzieci były w domu.
- Nie wiem.
- Spała pani z panem Vega w jego domu i nie wie pani, czy były tam jego dzieci?
- Nie.
- Kto w takim razie zajmował się nimi?
- Na pewno nie ja - odpowiada Melanie.
Znów rozlega się śmiech. Uśmiecha się nawet woźny sądowy, wpatrzony w sukienkę
Melanie, nieco mniej wyzywającą niż zwykle. Poza sądem widywałem ją w czerwonej,
atłasowej kiecce, opiętej jak skóra na bębnie. Melanie Vega ma imponujące
kształty. Słyszałem, że regularnie ćwiczy, by zachować taką sylwetkę. Jej cera
ma gładkość skórki dojrzałej brzoskwini, jest jasna i delikatna jak jedwab. Ma
dwadzieścia sześć lat i mogłaby być córką Jacka. Ich małżeństwo trwa zaledwie
pięć miesięcy, a Jack wyraźnie jest już zmęczony. Nie może powstrzymać się od
ziewania, co nasuwa mi myśl, że wieczorami zajmują się z Melanie czym innym niż
dyskutowanie o przebiegu procesu.
Z wdziękiem i wprawą Melanie potrząsa głową i odrzuca do tyłu kosmyk blond
włosów, który zsunął jej się na oko.
Hemple przegląda jakieś dokumenty i konsultuje się z Laurel, szepcząc jej coś na
ucho.
Przy drugim stole siedzący z adwokatem Jack uśmiecha się, próbując dodać otuchy
swojej młodej żonie, jakby ta była artystką na debiutanckim występie.
Hemple wraca do świadka.
- Mówiła pani przedtem, że pani Vega spożywała znaczne ilości alkoholu.
- Ja jestem panią Vega - odpowiada Melanie.
- Poprzednia pani Vega - poprawia się Hemple, nie chcąc dać za wygraną. - Czy
to prawda, że Laurel Vega miała problemy z alkoholem?
Melanie mruży oczy z nie skrywanym zadowoleniem.
- Piła jak smok - odpowiada.
- O ile dobrze sobie przypominam, powiedziała pani, że Laurel Vega stale
zaglądała do kieliszka. Czy tak się pani wyraziła?
- Właśnie tak.
- A co to dokładnie znaczy?
Melanie boleśnie wykrzywia twarz, jakby chciała powiedzieć, żeby dano jej w
końcu spokój.
15
- Znaczy to tylko tyle, że Laurel była zawsze pijana - odpowiada.
- Zawsze pijana?
Na twarzy Melanie znów pojawia się grymas. Może należałoby to jakoś inaczej
określić?
Hemple nie daje jej jednak do tego okazji. Pierwsza zasada obowiązująca na sali
sądowej - nigdy nie formułować zdań kategorycznych.
- Jeśli była „zawsze pijana", to znaczy, że za każdym razem, kiedy widziała
pani Laurel Vega, nigdy nie była ona trzeźwa?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona pocz±tkowa
- Manager 03.2010, ! Czasopisma, MANAGER, Manager 2010
- Maria Niemirow - Esperanto dla wszystkich - Lekcja 03, Ebok ▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀, Jezyki Obce, jezyk Esperanto, Maria Niemrow-Esperanto dla wszystkich
- Mahou Sensei Negima - 03, Strefa Azjatycka, Anime, M, Ma, Mag, Magister Negi Magi, Magister Negi Magi
- Martin J Pring - Investment Psychology - Part 1, e-booki, ksiazki gielda, ksiazki gielda
- Majster 03.2013, 2013
- MaximumPC 2009 03, MaximumPC
- Maximum Ride #03 Ratowanie swiata i inne sporty ekstremalne - PATTERSON JAMES, ebook txt, Ebooki w TXT
- Marcin Matuszewski - Praktyczny Kurs Szybkiego Czytania, aaaaaaaaaaaaaaaaaa, Kolekcja Złotych Myśli do zachomikowania +2000p
- Maggie O'Dell 04 - Granice szaleństwa - Kava Alex, !!! 2. Do czytania, DO POSEGREGOWANIA!!
- Maggie O'Dell 07 - Czarny piątek - Alex Kava, !!! 2. Do czytania, DO POSEGREGOWANIA!!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.keep.pl