Marsh Nicola Tydzień Mody w Melbourne, Ebooki - Romanse

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Nicola MarshTydzień Mody wMelbourneTytuł oryginału: Her Deal with the DevilROZDZIAŁ PIERWSZYSapphire splotła palce i przeciągnęła się. Ukłucie międzyłopatkamibyło pozytywnym sygnałem. Jej mięśnie funkcjonowały prawidłowo, czegojeszcze parę miesięcy wcześniej nie mogła powiedzieć. Nie będzie wracała dotego myślą... w każdym razie nie tego dnia. To miał być dzień relaksu ipowolnego powrotu do pracy, bez stresów, za to pełen skupienia ipozytywnych myśli. Uniosła twarz do słońca - w lecie w Melbourne go niebrakowało - i delektowała się pieszczotą promieni. Powinna była częściej torobić, może wówczas jej ukochana rodzinna firma nie znalazłaby się nakrawędzi upadku. Niewiele brakowało, by Sapphire ją straciła. Gdyby nie jejmłodsza siostra Ruby... Kiedy poczuła bolesny skurcz mięśni, opuściła ręce ipotrząsnęła nimi, wykorzystując techniki relaksacyjne, których nauczyła siępodczastrzymiesięcznegopobytuwośrodkuwypoczynkowo–rehabilitacyjnym w Tenang, z dala odświata,gdzie przywrócono do formy jejwyczerpany organizm. Nie wolno jej się denerwować. Stawka była zbytwysoka. Nazajutrz czekało Sapphire spotkanie z jej nemezis, któremu będziemusiała udowodnić swoją wartość. Z rękami na biodrach wykonała skręt, byrozluźnić kręgosłup. Napięcie trochę puściło. Zamknęła oczy, wzięła głębokiwdech i wypuściła powietrze.LT1RZen. Skupienie. Relaks. Spokój.– Nie spodziewałem się ujrzeć,żewielka Sapphire Seaborn odnajdziew sobie joginkę.Niemożliwe, to TEN głos.Raptownie uniosła powieki i w tym samym momencie jej spokój sięulotnił.Patrick Fourde. Nikt inny. Stał na niewielkim podwórzu za jej salonemjubilerskim i zamiast w bajecznych ciuchach od najlepszych projektantówpodziwiał ją w różowych spodniach do jogi, fioletowym topie i z włosamizwiązanymi silikonową gumką.Jasny szlag!Krew uderzyła jej do głowy, a policzki zalała upokarzająca czerwień.Biorąc pod uwagę ich przeszłość, Sapphire za skarbyświatanie zamierzałamu pokazać, jak bardzo jest zdenerwowana. To on zamienił jej ostatni rok wliceum w prawdziwe piekło. Wolałaby zębami szlifować diamenty niż z nimpracować. Nie miała jednak wyboru, musiała potwierdzić swoją kierownicząpozycję w firmie. Udowodnić,żefizycznie radzi sobie z szefowaniem i nigdywięcej nie doprowadzi do groźnej dla firmy sytuacji.Wolnym krokiem ruszyła w stronę Patricka, zatrzymując się jakieśtrzydzieści centymetrów przed nim. Dość blisko, by w morzu szarościwidziećkobaltoweplamki.Jegooczyprzypominałykamieńowłaściwościach termochromowych:żywei elektryzujące, kiedy byłpodniecony, zimne i nieprzeniknione, gdy szykował się do boju. Tak jak w tejchwili. Ale od czasu liceumSapphire zmądrzała i była w stanie go teraz wypunktować. Zadufany wsobie buntownik już nie zyska nad nią przewagi.– Czy ustalony termin naszego spotkania ci nie odpowiada?Uśmiechnął się tym krzywym uśmiechem, który doprowadzał ją doszału podczas lekcji biologii, i oparł się ożewpadnę przez wzgląd na dawne czasy.Nie tak wyobrażała sobie ich pierwsze spotkanie po latach. Nie lubiła,gdy ktoś stawiał ją w takiej sytuacji. A zwłaszcza on, i to wtedy, gdy musi go2LTRframugę drzwi.– Przeciwnie, odpowiada. Przypadkiem byłem w okolicy i pomyślałem,przekonać,żepodczas Tygodnia Mody w Melbourne Fourde Fashion nieprzeżyje bez bajecznych klejnotów Seaborns.– A może nie mogłem się doczekać jutra,żebycię zobaczyć.No tak, legendarny czar Patricka. W sekundę zamieniał się w czarusia.Szkoda,żejej opinia na temat urodzonego w zamożnej rodzinie, krnąbrnegoplayboya przez lata nie uległa zmianie. Pobłażający sobie, zepsuty, wżyciudnia nie przepracował. Posiadał wszystkie nieznośne cechy bogatychchłopców, z którymi uczęszczała do prywatnych szkół. Myśleli,żewystarczypstryknąć palcami, by mieć u swoich stóp harem pięknych kobiet. Jej pośródnich nie będzie. Jeżeli Patrick nie przystanie na jej biznesową propozycję,zamiast zatańczyć przed nim jak Salome przed Herodem, udusi go.– Nadal próbujesz przejść przezżyciedzięki kiepskim flirtom?– Nadal jesteś spiętą i nadętąświętoszką?To ją zabolało. Zwłaszczażejuż nie była tą samą osobą co dawniej.Ciężko harowała, by poznać tajniki rodzinnego biznesu, straciła matkę iboleśnie zmagała się z zespołem przewlekłego zmęczenia. Poza tym nigdynie była nadęta aniświętoszkowata.Spięta? Być może. Ale to on wydobywałz niej to, co najgorsze. W liceum doprowadzał ją do wściekłości, obijał się,otoczonyświtądzieciaków, drażnił się z nią, ilekroć miał szansę. Z jakiegośniezrozumiałego powodu lubował się w doprowadzaniu jej do furii, i to niebez sukcesu, bo Sapphirełatwowpadała w złość. Im bardziej go ignorowała,tym gwałtowniej atakował, tak długo ją dręczył, aż traciła nad sobąpanowanie. Jej cięte uwagi działały na niego jak podnieta. Wyciągnęła z tegolekcję,żemusi powściągać dość i skupić się na wspólnym celu z nadzieją,żeto do niego dotrze.Nie dotarło.Została ekspertem od cierpliwości, do perfekcji doprowadziła chłodną3LTRtolerancję, która stała się jej odpowiedzią na atak.Aż do dnia, gdy nie miała już powrotu.Dnia, kiedy ją pocałował.– Po co właściwie przyszedłeś?– Szczerze?Przewróciła oczami. Czy on w ogóle wie, co znaczy to słowo, tenwygadany, gładki w obejściu facet?– Doszły mnie pewne plotki i chciałem się przekonać, na ile mam imwierzyć.Och, jest gorzej, niż myślała. Pogodziła się z tym,żePatrick widzi jąbez makijażu i w stroju doćwiczeń.Nie zniesie, jeśli dowiedział się orzekomych problemach finansowych Seaborns. To zniweczy jej plan, nimzdoła go zaprezentować.– Akurat ty powinieneś wiedzieć lepiej i nie słuchać plotek.Gdy chciała go minąć, Patrick chwycił ją za rękę. Siła, którą poczuła,była nie do opisania. Minęło dziesięć lat, a on wciąż tak na nią działa?Dorośnij, powiedziała sobie.– Relacje mediów na temat mojegożyciasą grubo przesadzone. A jakjest z tobą?Mogła udawać sprytniejszego gracza, ale zważywszy,żenazajutrzmiała się z nim spotkać w sprawie, która dla niej była sprawążyciaiśmierci,nie byłby to mądry ruch,– Co słyszałeś?–ŻeSeaborns ma złą passę.– Nie bardziej niż większość firm w czasie spadku gospodarczego.Bezczelne kłamstwo. Gdyby jej siostra nie poślubiła magnatagórniczego Jaxa Maroneya, firma jubilerska, która od pokoleń należała do jej4LTR [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl