MARANTZ SA1, PDF AUDIO VIDEO

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HI−END

Marantz SA−1
SUPERMARANTZ
Choć SACD jest wspólnym dziełem
Philipsa i Sony, to obydwie firmy są
na różnych etapach promowania
i wprowadzania nowego formatu.
Pierwsze rozpoczęło Sony, demon−
strując na wiosnę ‘99 superodtwa−
rzacz
SCD−1
, mający za zadanie
pokazać pełnię możliwości techniki
DSD, aby rok później zaproponować
produkt już znacznie bardziej, dzięki
wielokrotnie niższej cenie, prak−
tyczny −
SCD−XB940
. Choć historia
SA−1
też sięga roku 1999 (pokazy
na berlińskiej IFA), to jednak jego
dostępność, przynajmniej dla redak−
torskiej braci, datuje się od jesieni
2000. Jest to urządzenie, podobnie
jak
SCD−1
Sony, bardzo eksklu−
zywne, więc firmowane nie przez
Philipsa, ale Marantza, który tra−
dycyjnie w holenderskim tandemie
ma zagwarantowaną główną rolę
w takich przypadkach. Tak jak dla
Sony w minionym sezonie, tak dla
Philipsa/Marantza dzisiaj, najważ−
niejszym zadaniem jest określenie
najwyższego prestiżu nowego for−
matu, który w przyszłości będzie
procentował sukcesem modeli
znacznie tańszych. Na te być
może wcale nie będziemy
musieli czekać bardzo długo.
Wszystkie największe firmy nieodwołalnie przystąpiły do
wprowadzania odtwarzaczy nowych formatów. Marantz
stawia oczywiście na SACD, a swoim premierowym urzą−
dzeniem
SA−1
określa absolutnie najwyższy standard.
MACHINA WOJENNA
Patrząc na SA−1 odnosimy wrażenie,
że przetrwa wszystko. Solidność urzą−
dzenia jest jednak połączona z mist−
rzostwem w zakresie wzornictwa. SA−1
nie wygląda nazbyt technicznie. Super−
marantz jest po prostu bardzo ładny.
Błyszczy, ale nie taniochą, jest eleganc−
ki, choć emanuje nieskrępowanym luk−
susem − jednym słowem pokazuje, na
co było stać właściciela, który najpew−
niej jeździ też dobrym autem i posiada
duży dom. Ale co w tym złego? SA−1 nie
ma kompleksów, nie odwołuje się do au−
diofilskiej zgrzebności i nijakości. Po
prostu klasa. Obudowa została wykona−
na z aluminiowych paneli imponującej
grubości, doskonale wykończonych i do−
pasowanych. Wyświetlacz jest niewielki
i nie ma na nim nic ciekawego do czyta−
nia. Zresztą jest to zwykły fluorescencyj−
ny display, nawet nie żaden dot matrix.
Dwie maleńkie diody informują, który z
formatów jest odczytywany − CD czy
SACD. Włożenie hybrydowej płyty pre−
feruje warstwę SACD, od niej Jedynka
zaczyna odtwarzanie, nie pytając o zda−
nie użytkownika. Kieszeń również nie
wygląda na niezwykły element konstruk−
cyjny, jednak praca silnika wysuwające−
go i chowającego szufladę zwiastuje na−
prawdę potężny transport wewnątrz.
Sztukę sugestii SA−1 opanował więc do
perfekcji. Sterownik wydaje się równie
cennym klejnotem, co sam odtwarzacz.
Jest wąski, długi i cienki, a przy tym pie−
kielnie ciężki. Przyciski są małe, ale
przestrzenie pomiędzy nimi znaczne,
więc wybieranie odpowiednich funkcji
nie jest kłopotliwe. Zresztą nie ma co
wybierać, bowiem opcje ograniczają się
do obsługi mechanizmu, bezpośredniego
wyboru ścieżek, programowania, sposo−
bu odtwarzania (losowa kolejność, po−
wtarzanie), wygaszania wyświetlacza
i przełączania pomiędzy CD i SACD. I to
już wszystko, czym dysponuje to urzą−
dzenie. Wyposażenie tylnego panelu w
wyjścia również nie zwala z nóg. Otrzy−
mujemy analogowe wyjścia na RCA
i XLR oraz dwa wyjścia cyfrowe − świat−
łowodowe i koaksjalne. Cyfrowe wyjścia
Solidność w każdym calu − górna
płyta chassis ma grubość kilku
milimetrów, zaś pilot w całości
został wykonany z metalu.
Mimo że SA−1 został stworzony
jako lider techniki SACD, jest on jednocześnie
manifestem możliwości standardu CD.
22
1/2001
HI−END
1/2001
dysponują jedynie standardem CD. Nie
ma również egzotyki w postaci cyfrowe−
go wyjścia XLR − ale przecież kto będzie
korzystał z zewnętrznych konwerterów,
mając takie maszyny pod aluminiowymi
płytami Jedynki. Ale po kolei. Na tylnej
płycie jest jeszcze maleńki przełącznik
opisany “filter”. Sprawa wygląda tajem−
niczo, bo trudno jest w instrukcji odszu−
kać odpowiednie wyjaśnienia. Okazuje
się, że chodzi o zabezpieczenie wzmac−
niacza i kolumn przed ultradźwiękami.
Jeśli są to elementy nie przystosowane
do standardu SACD (a więc do przeno−
szenia szerokiego zakresu częstotliwoś−
ci, nawet do 100kHz), to wzmacnianie
takiego sygnału może, zdaniem produ−
centa, uszkodzić wzmacniacz lub głoś−
niki. Dopiero więc, gdy wszystkie kom−
ponenty są zdolne zmagać się z SACD,
należy przestawić z pozycji “standard”
na “custom”, wówczas wszystko z krąż−
ka w nowym formacie trafia do obróbki,
przetwarzania i wzmacniania.
Transport
pochodzi z matczy−
nego Philipsa oczy−
wiście, a umieszczo−
no go również pod
dużym miedzianym
ekranem (tu zdję−
tym). Obok widocz−
na puszka zawiera−
jąca zatopiony
w tworzywie
sztucznym trans−
formator.
MASZYNA LICZĄCA
Standard SACD wykorzystuje techni−
kę DSD (Direct Stream Digital − bezpo−
średni strumień cyfrowy). W ten sposób
nagrywane, a następnie odtwarzane są
sygnały − system wykrywa jedynie jeden
z dwóch poziomów przebiegu cyfrowe−
go (0 lub 1), za to z częstotliwością prób−
kowania 2,8224 MHz. System SACD nie
potrzebuje, takich jak w CD, filtrów cyf−
rowych do ograniczania górnej częstotli−
wości w okolicach krańca pasma akus−
tycznego. W praktyce jednak filtry dol−
noprzepustowe zaczynają odcinać wyso−
rzystywane są zarówno podczas odtwa−
rzania SACD, jak i CD, z tym, że w cza−
sie konwertowania nowego standardu
nie używane są cyfrowe filtry.
W zasilaczu zainstalowano układ eli−
minujący szumy powstające z winy kon−
densatorów filtrujących. W urządzeniu
o tak wysokim poziomie dynamiki mog−
łoby to być nie lada problemem. We−
wnątrz znajdujemy zresztą kilka ekra−
nów − osłona napędu, układów dekodu−
jących (warstwa dolna pod płytką z ukła−
dami HDAM), przegroda pomiędzy częś−
ciami elektroniczną a mechaniczno−za−
silającą i wreszcie poszczególne płyty
samej obudowy urządzenia.
Zdecydowanie najlepszym
rozwiązaniem jest wykorzystywanie
analogowych wyjść XLR − zresztą
niezależnie od rodzaju używanego
wyjścia analogowego, sygnał
przebiega wewnątrz zbalanso−
waną drogą.
kie częstotliwości w zakresie 50−100kHz,
a to z powodu zniekształceń tam się po−
jawiających i mogących mieć wpływ na
pasmo akustyczne.
Jakkolwiek zewnętrzny wygląd od−
twarzacza jest imponujący, to wnętrze
prezentuje się porażająco. Staranność
montażu, ilość użytych podzespołów,
ale przede wszystkim ich jakość. Prze−
syłanie sygnału wewnątrz odbywa się w
trybie zbalansowanym, niezależnie od
rodzaju wyjścia, które wykorzystujemy −
w przypadku standardowych RCA prze−
bieg konwertowany jest na niezbalan−
sowany tuż przed opuszczeniem odtwa−
rzacza. Sekcja zawierająca elektronikę
jest dwupoziomowa. Odkryta płytka za−
wiera osiem modułów HDAM, izolowa−
nych miniaturowymi miedzianymi ekra−
nami. Z konwerterami C/A również nie
ma żartów, zastosowano słynne DAC 7
i to w konwencji różnicowej, czyli po 2
na kanał − bateria czterech DAC 7 to
zgromadzenie doprawdy unikalne. Ukła−
dy pracują w systemie Bitstream i wyko−
BOJOWE ZADANIE
System odsłuchowy składał się z przed−
wzmacniacza i końcówki mocy Mark Le−
vinson No. 380S i No. 335 i dwóch par
zespołów głośnikowych: Martin Logan
Prodigy i B&W N802.
Marantz może nawet dać sobie spo−
kój z SACD, tak znakomicie brzmią z
Jedynki zwykłe CD. Wrażenia są rzeczy−
wiście porażające. SA−1 gra po pros−
tu doskonale ze zwykłych 16−bitowych
krążków. Muzyka jest lekka, a jedno−
cześnie niebywale dynamiczna! SA−1
potrafi zaakcentować akuratnie i dokład−
nie to, co trzeba. SA−1 pulsuje życiem,
dając słuchaczowi poczucie uczestnict−
wa. Uczucie przypomina prowadzenie
auta z 500 KM pod maską − amatora
mocnych wrażeń ogarnia w pewnej chwi−
li przerażenie, bowiem maszyna reaguje
na wszystko. Nawet delikatne wciśnię−
cie pedału gazu sprawia, że kierownica
1/2001
23
HI−END

Marantz SA−1
wyrywa się z rąk, a ciało wciska w fotel.
I szybko pojawia się refleksja, że nie da
się nacisnąć do końca, bo to może spo−
wodować koniec świata... Amator pozo−
staje więc przy mocy i prędkości na
pewno ryzykownej, ale nie kończącej
możliwości auta. To samo SA−1. Nieza−
leżnie od nagromadzenia muzyków, trud−
ności faktury, skoków dynamiki i anali−
tycznego zaawansowania, dźwięk Ma−
rantza pozostaje liniowy − naturalny, czy−
telny i w pełni proporcjonalny do wyda−
rzeń na płycie. Czuć, że SA−1 ma za−
wsze zapas. Naturalność ma jeszcze je−
den aspekt − przestrzenny. Marantz uka−
zuje brutalną rzeczywistość, pokazuje
prawdziwe oblicza wszystkich rejestra−
cji. Nasuwający się wniosek − dobra
przestrzeń znana z odsłuchu innych
urządzeń często nie została stworzona
w studio, ale wykreowana dopiero w po−
koju odsłuchowym. Marantz pokazuje
znacznie wiarygodniej, jak nagrano po−
szczególne ścieżki, jak umieszczone zo−
stały instrumenty. Finalne wrażenie nie
jest jednak smutne, bowiem zamiast
czuć “muzykalność i przestrzeń” siedzi−
my po prostu przed muzykami bujając
się na krześle...
Zatroskałem się wyjmując z pudełka
hybrydową płytę. Bo cóż można zrobić
więcej z dźwiękiem? No i miałem rację,
bo ścieżki SACD zagrały wręcz żałoś−
nie... Dobra, dobra żartowałem. Wszyst−
ko słychać wyraźniej. Choć analitycz−
ność nie zostaje dramatycznie zwięk−
szona, to jednak zmienia się sposób
percepcji wydarzeń na dalszych pla−
nach. Wydaje się, że jesteśmy w stanie
zintegrować więcej drobiazgów w każ−
dej milisekundzie utworu, że utworzony
z nich obraz ma więcej barw, jest do−
kładniejszy, bardziej precyzyjny. SACD
teoretycznie gwarantuje znaczny postęp
dynamiki. Jednak część CD Jedynka
śrubuje na tak wysoki poziom, że zazna−
czyć wyraźne zmiany w tym zakresie
jest już trudno. Wydaje się, że najpo−
ważniejszą barierą w tym wypadku mo−
że już stawać się ludzki słuch.
SA−1 może służyć jako wzorzec ja−
kości. Nawet jeśli nie zdecydujemy się
na wykorzystanie płyt formatu SACD, to
i tak przy użyciu zwykłych CD dystansu−
jemy wszystkie klasyczne odtwarzacze.
Pojawiły się nawet opinie zdziwionych
dziennikarzy, że producent kładzie zbyt
mały nacisk na promowanie nowego
systemu poprzez zbudowanie tak znako−
mitego odtwarzacza CD. Można by przy−
jąć ten punkt widzenia, gdyby założyć,
że SA−1 ma być urządzeniem tylko lan−
sującym SACD. Ale właśnie nadzwy−
czajna jakość muzyki z klasycznych
srebrnych krążków jest dzisiaj jeszcze
najważniejszą praktyczną zaletą. Za któ−
rą trzeba zapłacić niemało, ale gdzie in−
dziej znacznie więcej.
Widać m.in. dwa kondensatory
filtrujące i kilka radiatorów: dolny
pokład z elektroniką Jedynki
zawiera m.in. elementy zasilacza
oraz układy C/A.
CD SACD
Zakres częstotliwości
2Hz−20kHz 2Hz−50kHz
Zakres dynamiki
[dB]
98
109
Odstęp syg./szum
[dB]
106
109
Separacja kanałów
[dB]
100
110
Zniekszt. harmoniczne
0,0015%
0,0012%
Wszystko pochowane pod miedzianymi ekranami,
od napędu aż po układy HDAM
Marantz SA−1
25000,−
Dystrybutor:
PHILIPS POLSKA
WYKONANIE i KOMPONENTY:
luksusowe
OCENA:
bardzo dobra
FUNKCJONALNOŚĆ:
strategiczne połączenie
CD i SACD, poza tym wygodnie, bez
wodotrysków.
OCENA:
bardzo dobra
BRZMIENIE:
wzorcowe w skali bezwględnej
OCENA:
bardzo dobra
OCENA KOŃCOWA:
BARDZO DOBRA
24
1/2001
HI−END
Cena
(za parę) [zł]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mement.xlx.pl